To chyba nie dzieje się naprawdę… Kolejny dzień i kolejna druzgocąca informacja…

Wczoraj wieczorem odszedł od nas Bono, który trafił do Fundacji w 2011 roku, jako praktycznie psie dziecko.

Wykupiony z aukcji internetowej, zamieszkał w domu Ani – początkowo na chwilę, ale szybko okazało się, że Ania już nikomu go nie odda.
Ten cudny kawaler skradł jej serce w całości. I trudno się dziwić, bo to był wspaniały pies – przyjazny, oddany człowiekowi, praktycznie bezproblemowy.

Przez 9 lat dawał swoim opiekunom to, co pies może dać najlepszego – bezwarunkową miłość, bezgraniczne zaufanie i prawdziwą, trwałą przyjaźń.

Niestety, wczoraj nerki Bono przestały pracować i nieuniknione stało się to ostateczne pożegnanie 

Bono, byłeś jednym z naszych pierwszych podopiecznych, przez 9 długich lat mogłyśmy obserwować Twoje nowe, szczęśliwe życie – i za to jesteśmy losowi bardzo wdzięczne.

Ale gdzieś, z tyłu głowy, kołacze się pytanie: „Dlaczego to już?”. Sensownej odpowiedzi chyba próżno szukać, więc pozostaje myśl, że tam, gdzie teraz jesteś, wypełnia Cię psie szczęście…

Aniu, dziękujemy za dom dla Bono, byliście świetną ludzko-psią drużyną. Trzymaj się dzielnie!