Wczoraj odszedł od nas cudowny ROKI przyjęty do Fundacji 9lat temu. Miał wtedy niecałe 2 latka, po paru miesiącach na tymczasie został adoptowany przez Krzysztofa i tak zrodziła się prawdziwa przyjaźń człowieka z psem. Ogromnie nam przykro, że nie ma z nami już Rokiego, ale wiemy, że do ostatnich dni miał cudowną opiekę i otaczała go miłość ze strony jego rodziny.
Po 9 latach nadal na bieżąco wiedzieliśmy co słychać u naszego podopiecznego, ostatnie wieści jednak napełniły nas ogromnym smutkiem:

„Objawy wskazywały na nowotwór mózgu (potwierdzić to mógł ewentualnie rezonans magnetyczny ale uznaliśmy, że nie ma sensu skoro nie ma dla psów w tym wypadku odpowiedniej terapii). Niedowład tylnych nóg, brak jakichkolwiek efektów rehabilitacji, zanik mięśni w prawej tylnej nodze i na głowie, paraliż nerwu trójdzielnego (nie gryzł – przestawiliśmy go na mokrą karmę i w ostatnich 2 tygodniach był karmiony ręką).

Mobilizował się na 2 – 3 krótkie spacery dziennie ale stało się to dla niego bardzo męczące. Dodatkowo oko (wydawało się, że idzie ku lepszemu, uległo dramatycznemu pogorszeniu) i jedynym wyjściem byłoby operacyjne usunięcie.

Był niezwykle dzielnym psem (jak większość Goldenów) ale widać było, że nie jest dobrze.
Przy wsparciu bardzo kompetentnej lekarki i dodatkowo lekarki neurologa zdecydowaliśmy się na eutanazje.

Roki był cudownym psem – niezależnym, ale ogromnie przywiązanym.

Był przez niemal 9 lat pełnoprawnym członkiem naszej rodziny. Zasnął w spokoju i w poczuciu bezpieczeństwa. Myślę, że sam by stwierdził, ze miał szczęśliwe życie.”

Dziękujemy, że mógł być z Wami tyle lat i wieść spokojne życie u Waszego boku.
Roki (*)