PO CO TE ANKIETY❓❓

 

Nie ma tygodnia, żebyśmy nie spotkali się z pytaniami „po co te ankiety?, po co taka skrupulatna weryfikacja domów? po co ogrom formalności, rozmowy, szczegółowe pytania oceniające wiedzę na temat życia z psem?”

 

WY PRZECIEŻ CHCECIE DAĆ SERCE NA DŁONI – PRZYJECHAĆ PO PSA I KOCHAĆ. 😬

 

A dla nas właśnie ten uratowany pies jest najważniejszy, dlatego opiszemy Wam historię Meli, której przypadek potwierdza, że ankiety, rozmowy i skrupulatna weryfikacja czemuś służą, choć oczywiście nigdy nie dadzą nam 100% gwarancji.

 

#Mela została zabrana z kojca, gdzie blisko rok mieszkała we własnych odchodach. Brudna, śmierdząca i nieznająca świata po drugiej stronie krat. W czasie interwencji właściciel oddał ją zrzekając się praw.

 

Pierwsze opinie o Meli dobrze rokują. Suczka chodzi na smyczy, jest w kontakcie z człowiekiem, który się nią zajmuje po odbiorze, nie reaguje agresją na psy. Potrzebuje zadbania o nią: zewnętrznego – kąpieli, wyczesania i – wewnętrznego – wsparcia emocjonalnego, bo jest wystraszona i wycofana.

 

Przyjmując Melę pod opiekę chcieliśmy jak najszybciej zapewnić jej Dom Tymczasowy, aby poczuła bezpieczeństwo i spokój.

 

Rafał pędzi po Mele z pełnym zaangażowaniem, aby zawieźć ja do zgłoszonego DT. Sunia jest łagodna w drodze. Rafałowi trudno pożegnać się z nią na miejscu. Odjeżdża, przejechał tej doby ponad 1500 km z nadzieją, że wykonał kawał dobrej roboty, a Mela ma bezpieczny dom.
I w tym miejscu zaczyna się nasz dramat. ⚠️

 

Dom Tymczasowy nie daje Meli odpocząć, dostarczając coraz to nowych bodźców. Konfrontuje ze zwierzętami rezydentami. W Meli rośnie strach i frustracja, zaczyna pokazywać, że wszystkie jej granice zostają przekroczone. Przerażony pies warczy wołając o pomoc i spokój.
Opiekunka nie radzi sobie z sytuacją. Nie wykonuje poleceń, nie jest wsparciem dla psa, skupiona na własnych emocjach. Żąda od nas zabrania psa po 4h pobytu w nowym miejscu.

 

Zaczynamy szukać nowego DT. Cała fundacja postawiona na nogi przez 48 godzin jest skupiona na Meli i na tym, żeby jak najszybciej zabrać ją z garażu, gdzie została zamknięta… (?!). Pies uratowany z zamknięcia znowu go doświadcza, a nam pękają serca.

 

W końcu udaje się! Oddychamy z ulgą.

 

Mela pięknie odnajduje się w nowym miejscu i u boku opiekunki, która rozumie jej potrzeby. Spływają filmiki i zdjęcia ze spacerów oraz odpoczynku w mieszkaniu. Widać, że psiczka jest znacznie spokojniejsza.

 

PO CO TE ANKIETY❓❓

 

Wyżej macie odpowiedź. Wierzymy, że jeśli kochacie psy i chcecie im pomóc to zrozumiecie nasze stanowisko. Dla nas ta historia to również lekcja, która przypomina, że psy są najważniejsze, a dla ich dobra musimy „bardziej” i „więcej”.