Zarząd i Rada FUNDACJI WARTA GOLDENA

 

Warna STRZELECKA – Prezes Zarządu Fundacji – Współfundator Fundacji – Opiekunka goldenki LESI i goldena TADKA oraz kundelki SARY

 

Laszka pojawiła się w moim rodzinnym domu jeszcze zanim przyszłam na świat. Owczarek szkocki collie o rodowodowym imieniu Agni. Nie wiem z jakiej hodowli pochodziła, nikt tego nie pamięta. Laszka była psem wyjątkowym. Była nie tylko pierwszym i najważniejszym w moim życiu zwierzęciem, ale także wielkim, szczególnym przyjacielem i nauczycielem psiego świata. Odeszła gdy miałam 10 lat i do dziś odwiedza mnie w snach.

 

Później towarzyszyły mi inne psy, na dłużej lub krócej i każdy z nich ma miejsce w moim sercu i mojej pamięci.

 

Przyszedł rok 2002, bardzo ciężki dla mnie rok. Brakowało mi bratniej duszy. Brakowało mi ciepła, miłości, piękna, uczucia że jestem komuś potrzebna. Nie miałam kim się zająć, nie miałam z kim obcować, nie miałam z kim pojechać na wakacje. Odebrano mi możliwość wykonywania mojej ulubionej pracy. Czułam się bardzo samotna. Wtedy zdecydowałam się na kupno goldena nie wiedząc, że ta decyzja odmieni całe moje życie.

 

Beza, czyli Fortuna z Reksiowej Komajdówki urodziła się 6 marca 2002 r. Była nietypowym goldenem, ponieważ nie pływała. Kochała za to nosić, najbardziej swój kocyk, ale również teczkę swego pana. Była płochliwa i szczekliwa, raczej nieufna, lubiła pieszczoty. Była koszmarnym łakomczuchem. Najbardziej lubiła drożdżowe ciasto. Chorowała na dysplazję stawów biodrowych, miała osteofity, przeszła babeszjozę oraz miała usunięty guz złośliwy skóry, cierpiała również na spondylozę kręgosłupa. Przeżyłyśmy razem 9 lat.

 

Choroby Bezy oraz mojego drugiego goldena – Nero, który trafił już do mnie poprzez adopcję w kwietniu 2006 roku, pchnęły mnie do chęci stworzenia fundacji pomagającej goldenom oraz do ukończenia studiów podyplomowych o psach na SGGW w Warszawie. W 2005 roku wpadłam na pomysł utworzenia „Bazy Golden Retriever w Polsce”, która cały czas działa w sieci. W 2008 roku zostałam współtwórczynią pierwszej fundacji pomagającej goldenom w Polsce, a w sierpniu 2010 wraz z przyjaciółmi powołaliśmy do życia Fundację Warta Goldena. Przez 4,5 roku była z nami adoptowana z fundacji SABA, która nie była goldenem, lecz hovawartem, dzięki czemu dowiedzieliśmy się sporo o tej rasie.

 

Dziś mieszka z nami adoptowany z fundacji Tadek oraz również adoptowana z fundacji Sara i Lesia.

 

Staram się zdobywać wiedzę na studiach podyplomowych oraz seminariach, która pomagają mi w lepszej pracy w fundacji.

 

 

 

Ewa MELLER – Wiceprezes Zarządu Fundacji –  Opiekunka goldenów MARLEYA, DAISY, NESTEA i KOFY

Nie będę chyba oryginalna pisząc, że u mnie zwierzaki też były obecne od czasów dzieciństwa… różnica jest tylko taka, że Cindy to mój pierwszy „prywatny” psiak.

 

Ale … zacznijmy od początku… od małego przewijały się głównie chomiki, koty, rybki i psy znajomych lub na chwilkę przygarnięte z ulicy… jakoś już wtedy nie potrafiłam obojętnie przejść obok błąkającego się szkraba…

 

Z Goldenami moja przygoda zaczęła się w 2001 roku jak mój brat kupił szczeniaka i niestety nie mógł się mnie wtedy z domu pozbyć… no chyba, że był czas spacerku to wychodziłam… ale z jego Abrą i tak Abra zaczęła ze mną na wakacje jeździć ale to i tak nie było to samo bo musiałam ją do brata odstawiać… Niestety Abra odeszła od nas w 2009 roku.. przez strasznego kleszcza…

 

I tak żyłam błąkając się aż na początku roku kiedy to znajoma zostawiła u mnie na ponad 2 tygodnie swojego pisaka Biszkopta… pomimo tego, że wiedziałam że Bibi ma domek nie potrafiłam go tak łatwo oddać… już prawie namówiłam znajomą do oddania mi swojego złociaka ale ona się nie ugięła i poleciła mi poszukać jakiś psiaków w potrzebie… no i tym sposobem niebawem w moim domku pojawiła się zbłąkana Cinduśka… jak już na dobre się zapoznałyśmy pojawiła się kolejna duszyczka… młody gniewny… Marleya no i teraz żyjemy sobie szczęśliwie, hasamy po łąkach, lasach, jeziorach…

 

Przez pewien czas żyła z nami adoptowana też goldenka BEZA, która chorowała na padaczkę. W 2017 roku odeszła niestety za Tęczowy Most. Ewa przyjęła pod swój dach goldenki Nestea i Kofę.

 

 

 

Katarzyna KOSIŃSKA – Przewodnicząca Rady Fundacji – Dział Adopcji – Opiekunka goldena FURIO

Jako mała dziewczynka szalałam na punkcie wszystkich zwierząt. Każdy kot i piesek spotkany na ulicy musiał być nakarmiony, wygłaskany i wyprzytulany.

 

Pragnienie bliskości zwierząt nie zostało zaspokojone przy moim pierwszym psie. Eta, Cocker Spaniel – wówczas moja rówieśniczka, była kochanym, ale trudnym i czasem agresywnym psem. Spędziła z nami całe swoje życie, ale jej niezależność nie pozwoliła nam nigdy poczuć jak cudowna może być psia miłość.

 

Tej udało mi się doświadczyć dopiero przez kolejne 18 lat wspólnego dorastania z jamniczką długowłosą – Gapą. Ta mała piękność potrafiła całkowicie zawładnąć sercem i podporządkować sobie całą rodzinę. Towarzyszyła nam zawsze i wszędzie, obdarowując nas wieloma cudownymi chwilami. Wyjątkowo trudna i wyczerpująca opieka, którą sprawowaliśmy podczas psiej starości naszej „jamniczanki” jeszcze bardziej uwrażliwiła mnie na krzywdę i dobrostan zwierząt. Po jej śmierci nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że kiedykolwiek miałabym przeżyć te wszystkie emocje jeszcze raz i narazić się na taki ból po stracie przyjaciela.

 

Dopiero 4 lata później postanowiłam być domem tymczasowym dla jakiegoś psiaka – z potrzeby pomocy jakiemuś włochaczowi, a także z tęsknoty za tymi pięknymi czarnymi oczami, ale przede wszystkim dlatego, że uświadomiłam sobie jak wiele psów jest porzucanych i potrzebujących pomocy. Przykładem tego jest Miśka – znaleziona w okresie wakacyjnym na polnej drodze obok worka karmy Owczarka Niemiecka (dziś szczęśliwa u moich rodziców).

 

Znajomość z Wartą Goldena rozpoczęłam od przyjęcia jako DT Furiasa – młodego, przeuroczego łobuziaka o niespożytej energii. Aby jak najlepiej się nim zająć zaczęłam się zagłębiać w tematy wychowywania psów, rozładowywania energii, eliminacji nadpobudliwości i lęków u Goldenów. Musiałam również zreorganizować cały tryb życia i zmienić swoje podejście do futrzaków z typowego mojego „kizi mizi” na bycie przewodnikiem, gdyż Furias potrafi wykorzystać swoją urodę i wejść na głowę.

 

Warta Goldena od początku wydawała mi się organizacją rzetelną, która jest otwarta na potrzeby zwierząt i realizuje zamierzone działania, dlatego od dawna śledziłam jej historię na facebooku. Teraz, gdy przekonałam się jak pomocni, otwarci i słowni są jej członkowie pragnę stać się tego częścią, dalej rozwijać swoją wiedzę i wykorzystać swoją energię aby pomóc Złotkom.

 

 

Paulina POLICEWICZ – Członkini Rady Fundacji – Dział Przyjęć Psów do Fundacji – Opiekunka labradora LAREGO

Psy zawsze były moim ulubionym gatunkiem zwierząt – miłość zaszczepili we mnie rodzice i babcia, właścicielka jamnika giganta Alfa.

 

Alf był moim przewodnikiem w dzieciństwie i jego odejście było bolesnym doświadczeniem. Później w naszym domu pojawiły się bassety – wspaniałe uparciuchy, które sprawiły, że całą rodziną zainteresowaliśmy się kynologią. Kiedy wyprowadziłam się od rodziców doskwierał mi brak psiej obecności na co dzień – najpierw były studia, później praca, i wieczny brak czasu, zabieganie.

 

Dopiero w dobie koronawirusa, widząc, że wiele fundacji również przechodzi ciężki okres, zdecydowałam, że to już ten moment i tak oto pojawił się w moim życiu Lary – mieszanka goldena z labradorem o ogromnym sercu i niewyczerpanych pokładach miłości do człowieka. Z Larym, który ma problem z lękiem separacyjnym, zaczęłam pracować z behawiorystą i pogłębiać wiedzę o psim zachowaniu. Wiem, że to dopiero początek naszej wspólnej przygody. Fundacja wykonuje niesamowitą pracę, ratując tak wiele niesamowitych psiaków. Cieszę się, że mogę w tym uczestniczyć.

 

 

Katarzyna KAŹMIERCZAK – Członkini Rady Fundacji – Dział marketingu – Opiekunka goldenki BELLI

 

Nieustannie podpytywana przez rodziców o to, co ze mnie wyrośnie, bez wahania odpowiadałam – piękna historia!

 

Decyzja o adopcji zagubionego psiego dziecka spod skrzydeł Warty Goldena to kolejny jej rozdział. Natomiast dusza społeczniczki i aktywność zawodowa sprawiły, że niedługo po zadomowieniu się w naszym domu – adoptowanej z Warty Goldena – Belli, dołączyłam do fundacyjnego zespołu marketingu.

 

 

 

Joanna KURPIEWSKA – Członkini Rady Fundacji – Dział adopcji – Opiekunka goldenów PREZESA i BRUNKA, yorka, berneńczyka i nowofundlanda

Najbardziej na świecie od zawsze kocham konie, jednak psy również są dla mnie bardzo ważne.
Wraz z mężem i dwójką dzieci dzielimy nasz dom ze stadem czterech psiaków i kocicy Perełki. Mieszkają z nami dwunastoletnia sunia yorka: Tosia, siedmioletni Golden Retriever: Prezes,  który w wieku 12 mcy ukończył ze mną kurs dogoterapii, trzyletni Berneńczyk Leon i nasze adoptowane rok temu złotko, około sześcioletni Warciak – Brunek.

To właśnie Prezes jest psem, dzięki któremu zapragnęłam być lepszą opiekunką, zbudować z nim autentyczną relację opartą na komunikacji i zaufaniu. Zaczęłam czytać książki, szkolić się na webinariach, rozmawiać z mądrzejszymi od siebie i czerpać szeroko pojętą wiedzę.

 

Mieliśmy też szczęście stworzyć dom tymczasowy dla trzech suń z Fundacji Warta Goldena: Frelki, Sary i Rysi, które szczęśliwie znalazły swoje domy stałe. Tymczasowaliśmy też 1,5 roczną sunię Berneńczyka, którą zabraliśmy z pseudohodowli i jej również znaleźliśmy kochający dom stały.

 

W 2020 roku mając już spore stado (poza tym domowym są jeszcze dwa kuce: Maks i Teofil) postanowiłam spróbować swoich sił jako pomocnik fundacji w dziale poadopcyjnym a obecnie pracuję w dziale przyjęć i domów tymczasowych, co jest dla mnie wyzwaniem, ale też źródłem ogromnej satysfakcji.

 

Ewelina DZIAŁEK – Członkini Rady Fundacji – Dział Opieki Poadopcyjnej – Opiekunka goldena BOMBERIXA i goldenek ARII i BAZYLKI

Psiaki (i inne futrzaki) były w moim życiu „od zawsze”, choć szczególne miejsce w mojej pamięci zawsze będzie zajmował Topek, z którym dorastałam (tak, to ja mu wybrałam to imię… miałam 2,5 roku – można mi wybaczyć). Topek był towarzyszem zabaw, wypraw do lasu i rowerowych wycieczek. Łagodny, oddany, zawsze był „w pobliżu” stojąc na straży swojego ludzkiego stadka. Patrzyłam jak gaśnie – starość odbierała mu sprawność, wzrok, słuch. Odszedł kiedy miałam niespełna 16 lat… W kolejnych latach w moim życiu pojawiały się inne psiaki (należące do moich bliskich) -m.in. adopciaka Diana, którą moi rodzice wzięli ze schroniska jako kłębek nieszczęścia z niedowagą i kaszlem kennelowym i która jako staruszka doznała psiego udaru; szalona Lady od mojej siostry, która kiedy pierwszy raz wzięłam ją na spacer z radością wytarzała się w qpie.

 

Oboje z mężem wiedzieliśmy, że jak tylko „pójdziemy na swoje” to w naszym życiu pojawi się psiak. Długo rozważaliśmy jaka rasa będzie dla nas odpowiednia. W końcu wybór padł na złotego aportera a konkretnie na NIĄ – najmniejszą, najciemniejszą, najbardziej wycofaną sunię z miotu – Arię. Arcia wywróciła nasze życie do góry nogami w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest małym uparciuchem, który uwielbia przytulaski, węszenie, taplanie w wodzie i noszenie aportów. Niestety dość wcześnie okazało się, że nasza sunia cierpi na ciężką dysplazję stawów biodrowych. Początkowo byłam przybita „dlaczego mój pies?” jednak teraz myślę, że ona po prostu miała do mnie trafić. Robię wszystko, żeby mimo swoich ograniczeń miała wspaniałe psie życie i to dzięki niej totalnie zafascynowałam się rasą i jej potrzebami.

 

Krótko po Arii do naszej rodzinki dołączyła Sanka (mąż wybrał imię Sansa ale nikt tak do niej nie mówi 😛 ). Sansa urodziła się ze zdeformowanym ogonkiem i od pierwszego wejrzenia wiedziałam, że chcę tego „wadliwego” psiaka. Sanka podobnie jak starsza siostra uwielbia się przytulać i kopać w ziemi. Jest bardzo wpatrzona w Arię i od początku tworzą wspaniały duet. W związku z tym, że jest bardzo skupiona na przewodniku i uwielbia pracę z człowiekiem zaczęłyśmy przygodę z Rally-o.

 

W czerwcu 2023 nasza psia rodzinka powiększyła się o Warciaka – Bamberixa. Bamberek to wielki przytulas, miłośnik węszenia w zaroślach i wieczny głodomorek Mimo swojego wieku wspaniale uczy się nowych rzeczy i ze szczenięcą radością prezentuje nowo poznane komendy. Czasem mam wrażenie, że jest kolejnym wcieleniem Topka – oaza łagodności, mądrości życiowej i „mentor” moich suczek. Robimy wszystko, by zapewnić mu cudowny czas i zrekompensować doświadczenia z przełości. Mam nadzieję, że zostanie z nami jak najdłużej.

 

Mój dzień zaczynam i kończę od psitulasków, przeplatam go wspólnymi psio-ludzkimi aktywnościami, a w wolnych chwilach czytam literaturę poświęconą szkoleniu, żywieniu i fizjoterapii psiaków.

 

W najbliższym czasie zaczynam kurs na behawiorystę by jeszcze lepiej zrozumieć moje psiaki i móc pomóc Złotkom, które trafiły pod skrzydła Fundacji.

 

DZIAŁ PRZYJĘĆ PSÓW DO FUNDACJI I DOMÓW TYMCZASOWYCH

Natalia TWARDY-RAKOCZY – opiekunka goldenki CARMEN

W 2011 roku do naszego domu trafiła Goldenka Tequilka – to była miłość od pierwszego wejrzenia. Przez całe moje nastoletnie lata byłyśmy nierozłączne – ogniska, wiejskie imprezy, wyjazdy. Kiedy poszłam na studia, nie mogłam od razu zabrać jej ze sobą, ale gdy nastał czas pandemii, wróciłam na chwilę do rodzinnego domu i postanowiłam, że wracam do Krakowa z nią. Z dnia na dzień z bieszczadzkiego psa musiała stać się damą z miasta.

Niestety, w 2023 roku Tequilka ciężko zachorowała. Mimo naszych największych starań, nie udało się jej uratować, i odeszła w marcu 2023 roku. To był najgorszy czas w moim życiu – łzy, cierpienie, ból i pytania, czy można było zrobić coś więcej.

Rok później, pewnego pięknego dnia, zobaczyłam na stronie naszej Fundacji ogłoszenie o 38-kilogramowej Golden Retrieverce. Pokazałam zdjęcie mężowi, a on bez wahania powiedział: „Wypełniaj formularz”. Kilka tygodni później Carmenka zamieszkała z nami. Mieliśmy z nią małą przygodę – uciekła i kilka godzin jej szukaliśmy, ale w końcu znalazła się, ukryta w trawie przy stadninie koni. Napędziła nam sporo strachu, ale doszliśmy do wniosku, że chciała nas przetestować i sprawdzić, czy jesteśmy jej rodziną na zawsze. Jesteśmy!

Carmenka rozjaśniła nasze życie, a ja nie wyobrażam sobie już świata bez niej. Jestem przekonana, że Tequilka zesłała nam ją, by wypełniła pustkę w naszych sercach.

Dzięki tej adopcji postanowiłam dołączyć do Fundacji i pomóc innym psiakom znaleźć wspaniały dom!

 

DZIAŁ ADOPCJI

Beata ZIELIŃSKA – opiekunka goldena BORYSA, DANNEGO kundla w typie posokowca i DAISY west terriera

Od zawsze zwierzęta były integralną częścią mojego życia. Dorastałam wśród niesfornych kundelków, które stanowiły pełnoprawnych członków naszej rodziny. Szczególnie jeden z nich nauczył mnie i mojego rodzeństwa pokory – nie tolerował dotyku, czesania ani innych zabiegów pielęgnacyjnych. Mimo to kochaliśmy go całym sercem.

Obecnie jestem opiekunką trzech wyjątkowych psów: Borysa – energicznego Goldena, Daisy – eleganckiej Westie, która jest z nami już 13 lat, oraz Danny’ego – kundelka w typie posokowca. Każdy z nich wniósł do mojego życia coś niezwykłego.

Pięć lat temu moje życie zmienił na zawsze Borys – wtedy pięcioletni Golden, który wprowadził do naszego domu nie tylko mnóstwo radości, ale także chaosu. Był szalony, ciągnął na smyczy i wymagał mnóstwa uwagi, a na dodatek zmagał się z poważnymi chorobami. To właśnie dzięki niemu odkryłam w sobie pasję do pomagania nie tylko własnym psom, ale także innym czworonogom w potrzebie. Zaczęłam angażować się w działalność różnych fundacji i wspierać psy w trudnych sytuacjach życiowych.

W 2022 roku rozpoczęłam wolontariat w schronisku, a mój dom stał się także domem tymczasowym dla psów z problemami. Wśród tych czworonogów był Danny – początkowo pies tymczasowy, który w 2023 roku został z nami na stałe. On również nauczył mnie wiele o życiu i pracy z psami o trudnej przeszłości.

Doświadczenia zdobyte w pracy z moimi psami, lękowymi podopiecznymi z domu tymczasowego oraz podczas wolontariatu w schronisku zainspirowały mnie do dalszego rozwoju. W 2022 roku zaczęłam intensywnie kształcić się w kierunku trenera psów i behawiorysty. Uczestniczę w licznych kursach i webinarach, stale poszerzając swoją wiedzę i umiejętności.

Na początku 2024 roku rozpoczęłam pracę jako behawiorysta psów pod nazwą „Pasja Psiej Matki”. Nazwa ta odzwierciedla moją misję – jestem pozytywnie zakręcona na punkcie pomocy psom i ich opiekunom. W swojej pracy kładę nacisk na zrozumienie zwierzaka i stosowanie wyłącznie pozytywnych metod szkoleniowych, bez użycia agresji.

Specjalizuję się w pracy z psami lękowymi, wycofanymi i po trudnych przejściach. Pomagam opiekunom lepiej rozumieć swoich czworonogów, rozwiązuję problemy behawioralne i uczę wzajemnej komunikacji. Szczególnie bliska jest mi praca nad relacją pies–dziecko, dzięki czemu wspieram rodziny w budowaniu bezpiecznych i harmonijnych więzi między ich pociechami a zwierzętami.
Z fundacją Warta Goldena poznaliśmy się 5 lat temu, przed adopcją mojego Borysa.
Z miłości do Goldenów –niedawno postanowiłam pomagać jako wolontariusz w fundacji Warta Goldena i tutaj również wspierać nowych opiekunów w pracy i obowiązkach z ich psami tymczasowymi i stałymi.

Prywatnie jestem mamą dziecka w wieku szkolnym, co dodatkowo pomaga mi w zrozumieniu relacji między dziećmi a psami.
Na naszym pokładzie jest także mój mąż, który, podobnie jak ja, darzy zwierzęta ogromną miłością.

 

Daria KLUSA – 

 

ORGANIZACJA WIZYT DLA DT I DS

 

Paulina TOLAK – opiekunka goldenki ELLIE

Zwierzęta towarzyszyły mi od dziecka. W rodzinnym domu zawsze mieliśmy psy, koty oraz królika.
Psiaki były różne od kundelków po Owczarki Niemieckie czy Dobermana. Szczególnym dla mnie psem była Dora – Owczarek Środkowoazjatycki. Była psem wyjątkowym, pomimo wagi 60 kg była niezwykle łagodna i kochała dzieci. Była bardzo opiekuńcza i zawsze pilnowała mnie i moich 2 młodszych braci podczas zabaw na podwórku. Niestety była z nami tylko 6 lat i odeszła z powodu skrętu żołądka. Minęło już ponad 10 lat od kiedy jej z nami nie ma, a nadal wspominam ją ze łzami w oczach.
Ellie moja 2.5 letnia Goldenka jest moim pierwszym psem w dorosłym życiu. Mój partner długo przekonywał mnie do zakupu psa, ale ostatecznie udało mu się i 2 lipca 2022 dołączyła do nas Ellie i zmieniła moje życie na zawsze. Jest miłością mojego życia, rozpieszczoną do granic możliwości. Jest też bardzo inteligentnym psiakiem, który chłonie wiedzę z każdego treningu. A przede wszystkim jest ogromnym łakomczuchem i sprzedałaby mnie za kromkę suchego chleba.
To dzięki niej zaczęłam interesować się tą rasą i natrafiłam na Fundację, w której mam nadzieję pomóc innym psiakom znaleźć pełen miłości i ciepła dom.

 

Daria TWARDY

Od zawsze żywiłam ogromną miłość do naszych czteronożnych przyjaciół, a moja historia z psami rozpoczęła się, gdy miałam 10 lat. Wtedy to do naszego domu trafiła Tequila, cudowna Goldenka, która stała się moją najlepszą przyjaciółką na wiele lat. Z nią dzieliłam wszystkie chwile – zarówno te pełne śmiechu, jak i trudniejsze. Zawsze wierna, pełna radości, z uśmiechem na twarzy i merdającym ogonem. Tequila mieszkała ze mną w domu rodzinnym aż do momentu wyprowadzki na studia, a potem zamieszkała z moją siostrą, która mieszka blisko mnie, dzięki czemu wciąż była obecna w moim codziennym życiu. Niestety, w 2023 roku Tequila zachorowała. Mimo wielu starań, badań i troski z naszej strony, odeszła w marcu 2023 roku. To był ogromny cios dla całej naszej rodziny, ponieważ była pełnoprawnym jej członkiem.

Rok później moja siostra, za moimi namowami, postanowiła wysłać ankietę adopcyjną do fundacji Warta Goldena. Dzięki temu do naszego życia trafiła Carmenka, która rozjaśniła nasze dni. Mimo że nie mogę pozwolić sobie na adopcję własnego psa, cieszę się, że mogę być pieskową ciocią i regularnie odwiedzać ją, widząc jak uczy się normalnego życia i jak wspaniale wpływa na życie mojej siostry.

Dzięki mojej siostrze oraz Carmence poznałam fundację Warta Goldena, a kiedy zobaczyłam, że potrzebują nowych wolontariuszy, postanowiłam się zgłosić. Jestem pełna nadziei, że moja pomoc przyczyni się do szczęścia kolejnych psów i ich nowych rodzin.

DZIAŁ OPIEKI POADOPCYJNEJ

 

Magdalena KOPCIŃSKA – opiekunka goldena HEKTORA i goldenki CHLOE

Od zawsze chciałam mieć psa…

 

W 2010 roku spełniło się moje marzenie. I oto jest! Hektor – Golden Retriever, prywatnie mój Księciunio. To on wprowadził mnie w tajniki goldeniego życia. Zakochałam się w nim bez pamięci. W nim i w tej złotej rasie. Hektor jest idealnym goldenem, który… nie lubi taplać się w kałużach, nie przepada za głęboką wodą i lubi sobie szczeknąć. Oprócz tego ma wszystkie pozostałe charakterystyczne dla tej rasy cechy. A przede wszystkim jest MÓJ.

 

Dwanaście lat po tym jak pojawił się w domu Hesiu adoptowałam Misię – cudowną około dwuletnią goldenią dziewczynkę. Hektor był jej nauczycielem, mentorem… Pokazywał świat. Uczył wszystkiego. Misiolda została odebrana ze strasznego miejsca – pseudochodowli, która odcisnęła bolesne piętno na jej zdrowiu. Nie było nam dane nacieszyć się nią i jej wolnością, którą otrzymała. Po heroicznej walce odeszła po zaledwie czterech miesiącach naszej wspólnej przygody. Była wyjątkowa… Po jej odejściu postanowiłam jeszcze bardziej zaangażować się w pomoc goldenom.

 

I tak zostałam wolontariuszką fundacji Warta Goldena. W 2023 roku do naszego stada dołączyła Chloe! Radosna prawie dwuletnia panna, która przed naszym… miała juz trzy domy. U nas zostaje na zawsze! Chloe to żywe srebro. Najbardziej przytulaśny golden we wszechświecie. Razem z Hesiem to najlepsza ekipa pod słońcem.

 

Victoria KUCHARSKA – opiekunka goldena KENZA

Odkąd pamiętam zwierzęta odgrywały kluczową rolę w moim życiu. Wychowałam się w rodzinie, która nie przejdzie obojętnie obok zwierzęcia, któremu dzieje się krzywda bądź potrzebuje pomocy. Cechę wysokiej wrażliwości w tym temacie zawdzięczam szczególnie mojej babci, która gdyby mogła to pod swoje skrzydła przygarnęłaby każdego bezdomnego psa i kota.

 

W 2019 roku podjęłam decyzję o posiadaniu własnego psa. I tak oto z początkiem stycznia 2020 roku pojawił się w moim życiu ktoś wyjątkowy- golden Retriver o imieniu Kenzo. Mój pierwszy pies, który totalnie odmienił moje życie na różnych płaszczyznach. Stał się moim najlepszym przyjacielem. Od tego czasu wszystko robimy razem. Uwielbiamy wspólne wyjazdy nad morze, spacery po „naszej” plaży oraz pływanie na desce SUP.

 

Kenzo jest na tyle zdyscyplinowanym psiakiem, że codziennie jeździ ze mną do pracy i „pomaga” mi w oklejaniu samochodów. Tym właśnie zajmujemy się na co dzień. Z wykształcenia jestem politologiem, mieszkam w Poznaniu i postanowiłam połączyć miłość do psów z duszą społecznika i wspólnie z ekipą Warciaków pomagać goldenom.

 

Gabriela SUŁKOWSKA – opiekunka LUCKIEGO, JACKSONA, KLAUSA i MOZARELLI

Zwierzęta zawsze były i są ogromną częścią mojego życia. Od dzieciństwa w domu rodzinnym przebywały one z nami. Były psy, koty, kury, kozy, gęsi, kaczi, itd, itd. Nie pamiętam dokładnie momentu swojego życia, w którym stwierdziłam, że nawet przyszłej pracy zawodowej nie
wyobrażam sobie bez ich towarzystwa.

Moja przygoda z pracą ze zwierzętami rozpoczęła się, kiedy przez rok czasu mieszkałam w Anglii i miałam przed sobą wybór ścieżki w tamtejszej szkole średniej. Pierwszy strzał wypadł na hotelarstwo, bo przecież rodzice od zawsze w tym
pracują i mam w sobie ten dryg, to czemu nie. Jednak niedługo po tym pojawił się na horyzoncie kierunek o nazwie Animal Care i coś we mnie pękło. To jest to. Pomyślałam wtedy. Cotygodniowe zajęcia na farmie niedaleko Oxfordu dały mi do myślenia, że to jest to, co naprawdę
przynosi mi radość i satysfakcje w życiu. Po powrocie do Polski zapisałam się dalej do technikum weterynaryjnego by kontynuować naukę w tym kierunku. Choć weterynaria sama w sobie jest dla mnie bardzo interesująca to nie czułam, że mogłabym odnaleźć się w takim
środowisku pracy. Ukończyłam technikum z dyplomem i poszłam dalej.

Obecnie studiuje pedagogikę. Tak, zupełnie inna ścieżka, ale gdzieś po drodze ktoś nakierował mnie na animaloterapię i pomyślałam, znowu, to jest to. Jestem teraz na drugim roku. Niedługo rozpoczynam kurs kynoedukatorski by faktycznie móc połączyć te dwie rzeczy ze sobą. Bo  miłość do zwierząt i chęć pomagania innym to dwie rzeczy, które mnie mocno definiują.

Dodatkowa świadomość i możliwość pomocy w fundacji jest dla mnie niesamowitą możliwością do wszelakich przyszłych kontaktów osobowych i umiejętności. Moja sympatia do goldenów jest równie ogromna. Pierwszym goldenem, który był obecny w moim życiu był Diego, który już odszedł za tęczowy most. Był to pies przyjaciółki mojej mamy. Jednak każda możliwość, gdy mogłam spędzić z nim czas była dla mnie wyjątkowa. To tak naprawdę on pokazał mi jak cudowną rasą są te psy. Sama jestem właścicielką trzech równie cudownych psów i kotki. Lucky, Jackson, Klaus i Mozarella to moi najwspanialsi kompani życiowi.

 

Aleksandra KAŹMIERCZAK – opiekunka goldenki Diuny i goldena Yoshiego

Posiadanie własnego golden retrievera było moim wielkim marzeniem, które zrodziło się zimą, gdy na nasze gospodarstwo przyszła Kelly – piękna, mądra i wierna sunia, która skradła moje serce. Kelly odeszła, ale zostawiła po sobie głębokie pragnienie, by kiedyś, gdy będę już na swoim, mieć swoją własną suczkę tej rasy. Zanim jednak w naszym życiu pojawiła się Diuna, nasz dom wypełniały świnki morskie.

Pierwsza była Niki – urocza świnka z hodowli, która uwielbia przytulanie i cieszy się z tego, że ma swoich ludzi. Niedługo potem dołączył do nas Beton – samczyk świnki morskiej, którego uratowaliśmy, gdy jego poprzednia właścicielka postanowiła się go pozbyć, bo nie spełniał jej oczekiwań. Beton był z nami kilka cudownych lat, aż do czasu, gdy odszedł latem 2023 roku, zostawiając nas ze złamanym sercem.
Trzecia była Diuna. Trafiła do nas jako młoda suczka, która wróciła do hodowli z rodziny, która nie poradziła sobie z wychowaniem trójki dzieci i szczeniaka. Diuna miała za sobą wiele traum, które wspólnie krok po kroku udało nam się przezwyciężyć. Jest wyjątkową towarzyszką – oddaną, czułą i zawsze gotową na nowe przygody, kochającą piłeczki oraz patyki.
W grudniu 2023 nasze życie zmieniło się po raz kolejny. Podczas wizyty w schronisku zobaczyłam przestraszonego goldena – psa, który bał się wszystkiego: chodzenia, spojrzeń, dotyku. Wtedy wydarzyło się coś wyjątkowego – podszedł do mnie i położył swój wielki biały pysk na moich kolanach. Wiedziałam, że nie mogę go tam zostawić. Zaczęliśmy proces zapoznawania go z Diuną, a po ponad miesiącu trafił do naszego domu. Przyszedł do nas z licznymi traumami i problemami zdrowotnymi, nad którymi intensywnie pracujemy. Bywały chwile, gdy myślałam, że zamieszkamy u weterynarza, ale udało nam się już wiele osiągnąć. Yoshi kocha warzywa, jeśli dasz wybór mięsko albo ogórek wybierze ogórka;)
Staram się cierpliwie i konsekwentnie wprowadzać zasady, które pozwolą nam wszystkim razem żyć w harmonii. Moje psiaki uczą mnie i mojego męża.

 

Kinga WOŹNIAK – opiekunka goldena Szafira i kota Lokiego

Sądzę, że obudzona w środku nocy i zapytana o pierwsze słowo, jakie przyjdzie mi do głowy, odpowiem „pies”. O psach czytam, słucham, oglądam. Mijanego na posesji muszę powitać i zapytać o samopoczucie. Mijanego na ulicy nie zaczepiam, również z miłości ;).

Idealne stado? „Człowieki” w rozsądnej liczbie, piesków jak najwięcej, jeden kot, bo w pojedynkę najszczęśliwszy i koń!

W swoim życiu mam trzech wspaniałych chłopaków. Ludzki narzeczony, który choć początkowo nieprzekonany do psiaka, teraz nie widzi świata poza naszymi futrzakami – golden retrieverem Szafirem i kotem europejskim – Lokim. Tych dwoje natomiast – mimo różnic – kocha się jak prawdziwe rodzeństwo.

Szafir? Wspaniały psiak, pełen czułości i miłości. Początki były ciężkie, nauczył mnie pokory i cierpliwości. Mimo wcześniejszego doświadczenia z psami, w tym z goldenami, sporo musiałam się nauczyć, żeby opanować krnąbrnego szczeniaka, który mimo szybkiego wzrostu masy, uparcie nie chciał notować wzrostu posłuszeństwa. Trzy lata ciężkiej i systematycznej pracy przyniosły wspaniałe rezultaty. Wiele też musiałam się nauczyć o psim zdrowiu. Szafir jest psem z zaawansowaną dysplazją, która nie wynika u niego z genów, ale z urazu podczas porodu. W związku z tym, w wieku nieco ponad roku przeszedł zabieg wstawienia endoprotezy stawu biodrowego, a w przyszłości czeka nas operacja drugiego biodra. Patrzymy jednak w przyszłość z merdającym ogonem, wszystko będzie dobrze!

Z zawodu jestem radcą prawnym. W wolnych chwilach oprócz długich spacerów po bezdrożach uwielbiam grać w planszówki i czytać książki. Za Tęczowym Mostem biegają szczęśliwe, wolne od bólu i choroby: kundelek Nero, jamniczka Nala i golden retriever Cynamon – najprawdziwszy Anioł.

 

DZIAŁ MARKETINGU

 

Karolina DEPTA – opiekunka kundelki LILKI

Miłość do psów jest we mnie od zawsze i na zawsze we mnie pozostanie. Każdy mój psi towarzysz był kundelkiem i o każdego długo musiałam walczyć. Najtrudniej oczywiście było w dzieciństwie, gdy decyzja o przygarnięciu czworonożnego przyjaciela nie zależała ode mnie.

 

Ale dzieci są sprytne, więc jako 7-letnia dziewczynka wymyśliłam, że gdy psa podaruje mi sam Święty Mikołaj, to przecież rodzice na pewno się zgodzą, by z nami pozostał! I tak w naszym domu pojawił się energiczny rudzielec – Nela. Wprawdzie trochę za wcześnie, by zwalić całą winę na Mikołaja, ale na szczęście na tyle skradła serca domowników, że dożyła z nami pięknej psiej starości.

 

Kolejne wyzwanie pojawiło się, gdy Nela została mamą. I znowu walka – jak przekonać wszystkich, że dwa psy w domu to wcale nie tak dużo… Myślę, że udało się nie dzięki argumentom – które wciąż uważam, że były bardzo przekonujące – ale dzięki mojemu uporowi. Pusia została z nami przy boku swojej psiej mamy. Ciężko było się z nimi rozstawać, gdy wyjeżdżałam na studia, ale jeszcze ciężej pożegnać je na zawsze, gdy przeszły za tęczowy most.

 

Niedługo po tym kolejny raz wyprosiłam psa, już teraz takiego prawdziwie mojego – Lilkę. Nie tylko zapełniła moją pustkę po stracie wieloletnich psich przyjaciół, ale również skłoniła rodziców do ponownego otwarcia serc na psią miłość. I tak idąc za moim przykładem, niedługo potem przygarnęli Lolę. Dziewczyny uwielbiają wspólne zabawy i cieszą się z każdego spotkania. Kolejny sukces!

 

Chyba jest już jasne dlaczego dołączyłam do Fundacji. Chcę dalej walczyć o kolejne, szczęśliwe psie istnienia u boku kochających opiekunów.

 

 

Magdalena GRABOWSKA – opiekunka Goldenki BERY

Golden Retrievery są obecne w moim życiu od wczesnej podstawówki – wówczas pierwszy Goldek pojawił się w moim rodzinnym domu. Od tamtej pory miałam przyjemność żyć z trzema kolejnymi super psiutami. Aktualnie rodzinnym złotkiem jest dwunastoletnia Bera – wielki przytulak i domagaczka głasków.

 

Fundację poznałam dzięki adopcji Rubina przez moją siostrę i szwagra i w pewnym sensie też przeze mnie. Spędzaliśmy bardzo dużo czasu, dzieliłyśmy się opieką i obwiązkami, a Rubin obdzielał nas swoją miłością po równo każdego dnia. Jego odejście było niezwykle trudnym doświadczeniem.

 

Możliwość dołączenia do Działu Marketingu Fundacji jest dla mnie sposobem na połączenie umiejętności zawodowych z miłością do zwierząt, przede wszystkim Goldenów.

 

Aleksandra BOCHNIA – opiekunka goldenki SARY za TM

Od zawsze kochałam wszystkie zwierzęta. Psy, koty, króliki, konie, wszystkie zwierzęta potrzebują miłości. Nie jest mi również obojętny los zwierząt hodowlanych, napisałam pracę licencjacką pt. „Hodowla przemysłowa a społeczeństwo, środowisko i państwo”, aby zwrócić uwagę jak smutny i okrutny los mają zwierzęta min. na fermach.

 

Zwierzęta odgrywają w moim życiu bardzo ważną rolę, wiele nauczyła mnie moja złota, psia przyjaciółka Sara, która była ze mną przez ponad połowę mojego życia, miała 14 lat, gdy odeszła za tęczowy most. To od Sary wszystko się zaczęło, będzie dla mnie zawsze wielką motywacją i dzięki niej chce zmieniać los zwierząt na lepsze. Dzisiaj Sary nie ma przy mnie fizycznie ale zawsze pozostanie w moim sercu.

 

 

Oliwia KANCZURSKA – opiekunka goldena LOKIEGO

Miłość do zwierząt zaszczepiła we mnie moja mama już od najmłodszych lat. Odkąd pamiętam, marzyłam o posiadaniu golden retrievera. Półtora roku temu moje marzenie się spełniło – Loki stał się częścią mojego życia, a od tamtej pory nie wyobrażam sobie dnia bez niego. Wzięłam Lokiego z hodowli, kiedy miał 5 miesięcy i zmagał się z silnym lękiem separacyjnym. Nasze początki były pełne wyzwań, ale to właśnie te trudności sprawiły, że nasza więź stała się niezwykle silna i wyjątkowa.

Historia z Lokim uświadomiła mi, że nawet psy pochodzące z hodowli mogą mieć swoje problemy i traumy. To doświadczenie zainspirowało mnie do działania na szerszą skalę – zaangażowałam się w pracę w fundacji , gdzie pracuję w dziale marketingu i komunikacji. Dzięki tej roli mogę nie tylko wspierać psy po przejściach, ale także szerzyć wiedzę na temat odpowiedzialnej adopcji, opieki i potrzeb zwierząt. Moja praca polega na promowaniu działań fundacji, organizowaniu kampanii edukacyjnych i budowaniu świadomości społecznej w kwestii pomocy zwierzętom.

Fundacja daje mi możliwość realnej pomocy psom, które nie miały tyle szczęścia co Loki. Widok zwierząt znajdujących nowe, kochające domy i odzyskujących zaufanie do ludzi przynosi mi ogromną satysfakcję. Dzięki pracy w marketingu fundacji mogę przyczynić się do większej zmiany – docierać do ludzi, inspirować ich do działania i pokazywać, jak wielkie znaczenie ma odpowiedzialna opieka nad zwierzętami.

 

Alicja PISKORZ – opiekunka border collie MÓI, KATLI i BESSI

Od kiedy pamiętam, kochałam wszystkie zwierzęta. Miałam szczęście wychowywać się przez pierwsze 13 lat mojego życia ze wspaniałą suczką w typie owczarka niemieckiego o imieniu Lula. Byłyśmy rówieśniczkami. Chociaż Luli nie ma już wśród nas od ponad 11 lat, często o niej myślę i jest w moim sercu.
Zwierzęta to wspaniałe istoty, które zasługują na wszystko co najlepsze, dlatego też dołączyłam do Warty Goldena. Chcę pomagać psom, a praca w fundacji przynosi mi ogromną radość i satysfakcję.
Choć póki co nie mam psa, to jest to moje wielkie marzenie, które na pewno zrealizuję adoptując pewnego dnia czworonożnego przyjaciela. Mieszkam na Islandii i na codzień towarzyszą mi trzy piękne dusze border collie – Mói (na zdjęciu), Katla i Bessi. Są wspaniałymi, mądrymi psami i co ciekawe, są prawdziwą rodziną, bowiem jest to tata, mama i syn. Chociaż nie jestem ich właścicielką, uwielbiam z nimi spędzać czas.

Zuzanna GARŚCIA – opiekunka cocker spanielki LADY i dachowca PĘDZLA

Mam na imię Zuzanna Garścia, mam 24 lata i od zawsze kochałam zwierzęta.
Wychowałam się w otoczeniu czworonogów, co zbudowało we mnie silną więź z naturą oraz potrzebę opiekowania się naszymi futrzanymi przyjaciółmi.

Obecnie moimi miłościami życia są suczka Lady – uroczy cocker spaniel, który jest wulkanem energii, oraz rudy dachowiec o imieniu Pędzel – prawdziwa oaza spokoju. To właśnie oni każdego dnia przynoszą mi ogrom
radości i dzięki nim zrozumiałam, że oprócz samego uwielbienia pragnę aktywnie pomagać zwierzętom i wspierać te, które potrzebują troski i opieki.
Moja praca inżynierska dotyczyła transportu lotniczego zwierząt oraz możliwości poprawy jego warunków, co dodatkowo pogłębiło moje zainteresowanie ich dobrostanem.

Dołączyłam do Fundacji „Warta Goldena” z nadzieją, że moje zaangażowanie przyczyni się do poprawy losu
zwierząt, dając im drugą szansę na szczęśliwe życie.

 

 

Mai TRAN – opiekunka BOBBiego

To wcale nie tak, że w moim życiu psy były „od zawsze”.

Mój pierwszy psi przyjaciel był z plastiku na baterię. Wabił się Bobby i na tamten moment tylko na takiego pieska zgodzili się moi rodzice. Jestem jednym z tych dzieci, które długo musiało czekać na swojego pierwszego futrzastego przyjaciela. Rodzice w swojej negatywnej decyzji byli nieugięci i wymagali ode mnie wielu dowodów odpowiedzialności i godności posiadania zwierzęcia.

Tak minęły kolejne lata i pewnego dnia zawitał do nas mały ciemny szczeniak. Dostał wdzięczne imię po moim ukochanym plastikowym Bobbim. Od tamtej pory niemal cały czas przebywam w towarzystwie zwierząt, a w naszym domu obecność sierści jest obowiązkowa. Za to miłość do zwierząt jest moją cechą, która jest we mnie od urodzenia.

Zajmuję się projektowaniem i w Fundacji Wartej Goldena jest to moje sprawcze narzędzie pomocy z miłości i troski do Złotych Serc.

 

Finanse

Kamila DROZD – opiekunka goldenki BLANKI

Psy kocham od zawsze, ale ta największa „goldenia miłość” pojawiła się w moim domu jakieś 10 lat temu w postaci małej biszkoptowej kuleczki – Indii. Dzięki niej wiem co to jest bezwarunkowa psia miłość. Razem zdobywałyśmy wiedzę, ukończyłyśmy kurs trenerski, odwiedzałyśmy dzieci w przedszkolu i razem zaczęłyśmy swoją przygodę z Fundacją. India była z nami niestety tylko 9 lat, ale pozostanie w naszych sercach na zawsze.

 

Do Warty zgłosiliśmy się jako dom tymczasowy dla Oskara. Praca z nim to było wyzwanie, ale dzięki zaangażowaniu całej rodziny przyniosła wspaniałe efekty. Skradł nasze serca tak, że już go nigdy nikomu nie oddamy.

 

Od niedawna pomagam też w dziale adopcji. Najwspanialsze w tym co robię, jest znalezienie ostatniego już domku dla kolejnego skrzywdzonego przez los goldena oraz łzy szczęścia ludzi, którzy dowiadują się ze mogą adoptować wymarzonego psa.

 

Swoją miłością do zwierząt staram się zarazić córeczkę – Kaję, która towarzyszy mi dzielnie i pomaga jak tylko potrafi w pracy z psami.