Zarząd i Rada Fundacji WARTA GOLDENA

 

Warna STRZELECKA – Prezes Zarządu Fundacji – Opiekunka goldena PYPCIA, goldenki LESI i kundelki SARY

 

Laszka pojawiła się w moim rodzinnym domu jeszcze zanim przyszłam na świat. Owczarek szkocki collie o rodowodowym imieniu Agni. Nie wiem z jakiej hodowli pochodziła, nikt tego nie pamięta. Laszka była psem wyjątkowym. Była nie tylko pierwszym i najważniejszym w moim życiu zwierzęciem, ale także wielkim, szczególnym przyjacielem i nauczycielem psiego świata. Odeszła gdy miałam 10 lat i do dziś odwiedza mnie w snach.

 

Później towarzyszyły mi inne psy, na dłużej lub krócej i każdy z nich ma miejsce w moim sercu i mojej pamięci.

 

Przyszedł rok 2002, bardzo ciężki dla mnie rok. Brakowało mi bratniej duszy. Brakowało mi ciepła, miłości, piękna, uczucia że jestem komuś potrzebna. Nie miałam kim się zająć, nie miałam z kim obcować, nie miałam z kim pojechać na wakacje. Odebrano mi możliwość wykonywania mojej ulubionej pracy. Czułam się bardzo samotna. Wtedy zdecydowałam się na kupno goldena nie wiedząc, że ta decyzja odmieni całe moje życie.

 

Beza, czyli Fortuna z Reksiowej Komajdówki urodziła się 6 marca 2002 r. Była nietypowym goldenem, ponieważ nie pływała. Kochała za to nosić, najbardziej swój kocyk, ale również teczkę swego pana. Była płochliwa i szczekliwa, raczej nieufna, lubiła pieszczoty. Była koszmarnym łakomczuchem. Najbardziej lubiła drożdżowe ciasto. Chorowała na dysplazję stawów biodrowych, miała osteofity, przeszła babeszjozę oraz miała usunięty guz złośliwy skóry, cierpiała również na spondylozę kręgosłupa. Przeżyłyśmy razem 9 lat.

 

Choroby Bezy oraz mojego drugiego goldena – Nero, który trafił już do mnie poprzez adopcję w kwietniu 2006 roku, pchnęły mnie do chęci stworzenia fundacji pomagającej goldenom oraz do ukończenia studiów podyplomowych o psach na SGGW w Warszawie. W 2005 roku wpadłam na pomysł utworzenia „Bazy Golden Retriever w Polsce”, która cały czas działa w sieci. W 2008 roku zostałam współtwórczynią pierwszej fundacji pomagającej goldenom w Polsce, a w sierpniu 2010 wraz z przyjaciółmi powołaliśmy do życia Fundację Warta Goldena. Przez 4,5 roku była z nami adoptowana z fundacji SABA, która nie była goldenem, lecz hovawartem, dzięki czemu dowiedzieliśmy się sporo o tej rasie.

 

Dziś mieszka z nami adoptowany z fundacji Pypeć oraz również adoptowana z fundacji Sara i Lesia.

 

Staram się zdobywać wiedzę na studiach podyplomowych oraz seminariach, która pomagają mi w lepszej pracy w fundacji.

 

 

 

Ewa MELLER – Wiceprezes Zarządu Fundacji –  Opiekunka goldenów MARLEYA, DAISY, NESTEA i KOFY

Nie będę chyba oryginalna pisząc, że u mnie zwierzaki też były obecne od czasów dzieciństwa… różnica jest tylko taka, że Cindy to mój pierwszy „prywatny” psiak.

 

Ale … zacznijmy od początku… od małego przewijały się głównie chomiki, koty, rybki i psy znajomych lub na chwilkę przygarnięte z ulicy… jakoś już wtedy nie potrafiłam obojętnie przejść obok błąkającego się szkraba…

 

Z Goldenami moja przygoda zaczęła się w 2001 roku jak mój brat kupił szczeniaka i niestety nie mógł się mnie wtedy z domu pozbyć… no chyba, że był czas spacerku to wychodziłam… ale z jego Abrą i tak Abra zaczęła ze mną na wakacje jeździć ale to i tak nie było to samo bo musiałam ją do brata odstawiać… Niestety Abra odeszła od nas w 2009 roku.. przez strasznego kleszcza…

 

I tak żyłam błąkając się aż na początku roku kiedy to znajoma zostawiła u mnie na ponad 2 tygodnie swojego pisaka Biszkopta… pomimo tego, że wiedziałam że Bibi ma domek nie potrafiłam go tak łatwo oddać… już prawie namówiłam znajomą do oddania mi swojego złociaka ale ona się nie ugięła i poleciła mi poszukać jakiś psiaków w potrzebie… no i tym sposobem niebawem w moim domku pojawiła się zbłąkana Cinduśka… jak już na dobre się zapoznałyśmy pojawiła się kolejna duszyczka… młody gniewny… Marleya no i teraz żyjemy sobie szczęśliwie, hasamy po łąkach, lasach, jeziorach…

 

Przez pewien czas żyła z nami adoptowana też goldenka BEZA, która chorowała na padaczkę. W 2017 roku odeszła niestety za Tęczowy Most. Ewa przyjęła pod swój dach goldenki Nestea i Kofę.

 

 

 

Katarzyna KOSIŃSKA – Przewodnicząca Rady Fundacji – Dział Adopcji – Opiekunka goldena FURIO

Jako mała dziewczynka szalałam na punkcie wszystkich zwierząt. Każdy kot i piesek spotkany na ulicy musiał być nakarmiony, wygłaskany i wyprzytulany.

 

Pragnienie bliskości zwierząt nie zostało zaspokojone przy moim pierwszym psie. Eta, Cocker Spaniel – wówczas moja rówieśniczka, była kochanym, ale trudnym i czasem agresywnym psem. Spędziła z nami całe swoje życie, ale jej niezależność nie pozwoliła nam nigdy poczuć jak cudowna może być psia miłość.

 

Tej udało mi się doświadczyć dopiero przez kolejne 18 lat wspólnego dorastania z jamniczką długowłosą – Gapą. Ta mała piękność potrafiła całkowicie zawładnąć sercem i podporządkować sobie całą rodzinę. Towarzyszyła nam zawsze i wszędzie, obdarowując nas wieloma cudownymi chwilami. Wyjątkowo trudna i wyczerpująca opieka, którą sprawowaliśmy podczas psiej starości naszej „jamniczanki” jeszcze bardziej uwrażliwiła mnie na krzywdę i dobrostan zwierząt. Po jej śmierci nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że kiedykolwiek miałabym przeżyć te wszystkie emocje jeszcze raz i narazić się na taki ból po stracie przyjaciela.

 

Dopiero 4 lata później postanowiłam być domem tymczasowym dla jakiegoś psiaka – z potrzeby pomocy jakiemuś włochaczowi, a także z tęsknoty za tymi pięknymi czarnymi oczami, ale przede wszystkim dlatego, że uświadomiłam sobie jak wiele psów jest porzucanych i potrzebujących pomocy. Przykładem tego jest Miśka – znaleziona w okresie wakacyjnym na polnej drodze obok worka karmy Owczarka Niemiecka (dziś szczęśliwa u moich rodziców).

 

Znajomość z Wartą Goldena rozpoczęłam od przyjęcia jako DT Furiasa – młodego, przeuroczego łobuziaka o niespożytej energii. Aby jak najlepiej się nim zająć zaczęłam się zagłębiać w tematy wychowywania psów, rozładowywania energii, eliminacji nadpobudliwości i lęków u Goldenów. Musiałam również zreorganizować cały tryb życia i zmienić swoje podejście do futrzaków z typowego mojego „kizi mizi” na bycie przewodnikiem, gdyż Furias potrafi wykorzystać swoją urodę i wejść na głowę.

 

Warta Goldena od początku wydawała mi się organizacją rzetelną, która jest otwarta na potrzeby zwierząt i realizuje zamierzone działania, dlatego od dawna śledziłam jej historię na facebooku. Teraz, gdy przekonałam się jak pomocni, otwarci i słowni są jej członkowie pragnę stać się tego częścią, dalej rozwijać swoją wiedzę i wykorzystać swoją energię aby pomóc Złotkom.

 

 

Ida SCHILING – Członkini Rady Fundacji – Dział Przyjęć psów i Domów Tymczasowych – Opiekunka goldena AXELA

Posiadanie psa było moim marzeniem od kiedy pamiętam. Niestety, rodzice nie podzielali mojego entuzjazmu, dlatego musiałam poczekać aż do wyprowadzki na swoje. Mniej więcej w tym czasie mój kuzyn kupił szczeniaka goldena, którego od małego tresował z wizją pracy w straży pożarnej. Nie muszę chyba tłumaczyć, że zakochałam się w tej rasie od pierwszego wejrzenia.

 

Wcześniej udzielałam się również w schronisku, pomagając w wolnych chwilach wyprowadzać psy na spacer i bardzo chciałam dalej pomagać psiakom z trudniejszą przeszłością. Wtedy przypadkiem w internecie znalazłam Wartę Goldena.

 

Plan był taki, że będę przyjmować kolejne psy w ramach domu tymczasowego, ale dość szybko Axel skradł moje serce i nie było mowy, żebym mogła go komukolwiek oddać. Dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez pobudki z jego nochalem przed twarzą. Chcę się edukować w kwestii opieki, szkolenia i komunikacji z psami, a także pomagać kolejnym złotkom znaleźć swój idealny dom.

 

 

Paulina Policewicz – Członkini Rady Fundacji – Dział Przyjęć Psów do Fundacji – Opiekunka labradora LAREGO

Psy zawsze były moim ulubionym gatunkiem zwierząt – miłość zaszczepili we mnie rodzice i babcia, właścicielka jamnika giganta Alfa.

 

Alf był moim przewodnikiem w dzieciństwie i jego odejście było bolesnym doświadczeniem. Później w naszym domu pojawiły się bassety – wspaniałe uparciuchy, które sprawiły, że całą rodziną zainteresowaliśmy się kynologią. Kiedy wyprowadziłam się od rodziców doskwierał mi brak psiej obecności na co dzień – najpierw były studia, później praca, i wieczny brak czasu, zabieganie.

 

Dopiero w dobie koronawirusa, widząc, że wiele fundacji również przechodzi ciężki okres, zdecydowałam, że to już ten moment i tak oto pojawił się w moim życiu Lary – mieszanka goldena z labradorem o ogromnym sercu i niewyczerpanych pokładach miłości do człowieka. Z Larym, który ma problem z lękiem separacyjnym, zaczęłam pracować z behawiorystą i pogłębiać wiedzę o psim zachowaniu. Wiem, że to dopiero początek naszej wspólnej przygody. Fundacja wykonuje niesamowitą pracę, ratując tak wiele niesamowitych psiaków. Cieszę się, że mogę w tym uczestniczyć.

 

 

Katarzyna KAŹMIERCZAK – Członkini Rady Fundacji – Dział Marketingu – Opiekunka goldenki BELLI

Nieustannie podpytywana przez rodziców o to, co ze mnie wyrośnie, bez wahania odpowiadałam – piękna historia!

 

Decyzja o adopcji zagubionego psiego dziecka spod skrzydeł Warty Goldena to kolejny jej rozdział. Natomiast dusza społeczniczki i aktywność zawodowa sprawiły, że niedługo po zadomowieniu się w naszym domu – adoptowanej z Warty Goldena – Belli, dołączyłam do fundacyjnego zespołu marketingu.

 

 

 

DZIAŁ PRZYJĘĆ PSÓW DO FUNDACJI I DOMÓW TYMCZASOWYCH

 

Joanna KURPIEWSKA – opiekunka goldena PREZESA i BRUNKA, yorka i berneńczyka

Najbardziej na świecie od zawsze kocham konie, jednak psy również są dla mnie bardzo ważne.
Wraz z mężem i dwójką dzieci dzielimy nasz dom ze stadem czterech psiaków i kocicy Perełki. Mieszkają z nami dwunastoletnia sunia yorka: Tosia, siedmioletni Golden Retriever: Prezes,  który w wieku 12 mcy ukończył ze mną kurs dogoterapii, trzyletni Berneńczyk Leon i nasze adoptowane rok temu złotko, około sześcioletni Warciak – Brunek.

 

To właśnie Prezes jest psem, dzięki któremu zapragnęłam być lepszą opiekunką, zbudować z nim autentyczną relację opartą na komunikacji i zaufaniu. Zaczęłam czytać książki, szkolić się na webinariach, rozmawiać z mądrzejszymi od siebie i czerpać szeroko pojętą wiedzę.

 

Mieliśmy też szczęście stworzyć dom tymczasowy dla trzech suń z Fundacji Warta Goldena: Frelki, Sary i Rysi, które szczęśliwie znalazły swoje domy stałe. Tymczasowaliśmy też 1,5 roczną sunię Berneńczyka, którą zabraliśmy z pseudohodowli i jej również znaleźliśmy kochający dom stały.

 

W 2020 roku mając już spore stado (poza tym domowym są jeszcze dwa kuce: Maks i Teofil) postanowiłam spróbować swoich sił jako pomocnik fundacji w dziale poadopcyjnym a obecnie pracuję w dziale przyjęć i domów tymczasowych, co jest dla mnie wyzwaniem, ale też źródłem ogromnej satysfakcji.

 

 

Magdalena GROENWALD-KRZEBIETKE – opiekunka goldenów Missy i Fuksa oraz podhalanki Belli

 

Aleksandra SZTURC-BEDNORZ – opiekunka goldena CHURCHILLA

Kim jestem… zwykła dziewczyna, która od zawsze kocha zwierzaki.

 

Dlaczego goldeny… dobre pytanie, tak wyszło, a tak serio to zawsze chciałam dużego pięknego pieska. Jako wolontariuszka w schronisku upatrzyłam sobie rudego włochatego pieska, niestety nim zdecydowałam się na adopcję piesek trafił do innej rodziny i tak szukałam po Internecie ogłoszeń aż trafiłam na stronę fundacji, wypełniłam ankietę i po czasie zostałam „psią mamą” pierwszej goldenki.

 

Od tego czasu nie wyobrażam sobie życie bez wszechobecnego futra w domu. Kocham konie, psy, koty…ale najbardziej goldeny. Przeżyłam już odejście nie jednego goldaska i chociaż bardzo to boli, to zawsze będę pomagać kolejnym psiakom.

 

 

DZIAŁ ADOPCJI

Natalia KARPIŃSKA – opiekunka „goldena” MAKSA

Na poważnie pracą ze zwierzętami zajęłam się dopiero na studiach, w Akademickim Klubie Jeździeckim. To był okres kiedy konie były całym moim życiem i praca z nimi bardzo wiele mnie nauczyła. Nie tylko pokory, ale i delikatności, harmonii, spokoju. Konie to prawdziwa szkoła charakteru – jeśli nie potrafisz zapanować nad sobą, nie dogadasz się z nimi.

 

Po studiach przyszedł czas na nowy etap w życiu, w którym bez zwierząt było po prostu pusto… I wtedy pojawiła się Warta Goldena. Razem z wolontariuszkami pomyślałyśmy, że na początek, stworzenie przeze mnie DT dla jakiegoś Warciaka będzie dobrym rozwiązaniem abym mogła się sprawdzić. Trafił do mnie Maksio, mieszaniec w typie goldena, ale przecudowny, z najbardziej mięciutką sierścią na świecie. Po jakimś czasie, jak się można się domyśleć, chciałam aby Maks został ze mną już na zawsze.

 

Początkowo przy adopcji myślałam o innym psiaku, ale dziewczyny zaproponowały „weź tego”. Wiedziały co robią, bo wiem, że zawsze starają się dobrać psa do odpowiedniego człowieka, za co będę im zawsze wdzięczna.

 

A dziś to ja staram się znaleźć dla naszych podopiecznych wymarzonego człowieka.

 

 

 

Kamila DROZD – opiekunka goldenki BLANKI

Psy kocham od zawsze, ale ta największa „goldenia miłość” pojawiła się w moim domu jakieś 10 lat temu w postaci małej biszkoptowej kuleczki – Indii. Dzięki niej wiem co to jest bezwarunkowa psia miłość. Razem zdobywałyśmy wiedzę, ukończyłyśmy kurs trenerski, odwiedzałyśmy dzieci w przedszkolu i razem zaczęłyśmy swoją przygodę z Fundacją. India była z nami niestety tylko 9 lat, ale pozostanie w naszych sercach na zawsze.

 

Do Warty zgłosiliśmy się jako dom tymczasowy dla Oskara. Praca z nim to było wyzwanie, ale dzięki zaangażowaniu całej rodziny przyniosła wspaniałe efekty. Skradł nasze serca tak, że już go nigdy nikomu nie oddamy.

 

Od niedawna pomagam też w dziale adopcji. Najwspanialsze w tym co robię, jest znalezienie ostatniego już domku dla kolejnego skrzywdzonego przez los goldena oraz łzy szczęścia ludzi, którzy dowiadują się ze mogą adoptować wymarzonego psa.

 

Swoją miłością do zwierząt staram się zarazić córeczkę – Kaję, która towarzyszy mi dzielnie i pomaga jak tylko potrafi w pracy z psami.

Paulina SŁOWIŃSKA – opiekunka goldena NELSONA i goldenki MOLLY

Pierwszą posiadaczką goldenki zostałam w wieku 13 lat, przeżyłam z nią 11 cudownych lat.
Dzięki niej dorastając nauczyłam się cieszyć każdą chwilą. Spacery do lasu, nad morze czy po prostu do parku wywoływały w niej taką radość, że ja również traktuję to do dzisiaj jako chwilę odprężenia i przyjemności a nie obowiązek.

 

Obecnie jestem właścicielką 3-letniego Nelsona oraz 2-letniej goldenki Molly. Nelson pozwolił mi w jakiś sposób pogodzić się ze stratą Xeny jednak każdy kto to przeżył wie, że miłość do każdej psiny jest inna od poprzednich co nie znaczy, że słabsza – po prostu inna.

 

Ogarnia mnie uczucie bezradności gdy widzę niekończące się posty o psiakach ze schronisk które potrzebują domu na już, niestety sama nie jestem w stanie im pomóc ale będąc w wolontariuszem w Fundacji czuję, że pomogę choć garstce z nich. Dzięki Fundacji poznaję mnóstwo empatycznych osób, chcących nieść pomoc i to jest właśnie niesamowite bo razem zawsze zdziałamy więcej.

 

Karolina DWORAK – opiekunka goldena 

 

 

 

ORGANIZACJA WIZYT DLA DT I DS

Kamila JAWOROWICZ – opiekunka goldena CEZARA

Jakiś czas temu zauważyłam, że w moim życiu czegoś brakuje… Pomysł przyszedł nagle i wydał mi się całkiem oczywisty – przecież kocham zwierzęta, dlaczego więc nie miałabym im pomagać? Wcześniej oczywiście wspierałam różne akcje, ale to nie było to samo… Postanowiłam dołączyć do Fundacji. Z racji na sentyment do Goldenów, wybór był prosty – to musiała być Warta Goldena.

 

Już jako dziecko bardziej ufałam zwierzętom niż ludziom. Kiedy zobaczyłam jakiegoś psa na ulicy, biegłam do niego z otwartymi ramionami i niepohamowaną chęcią głaskania, chociaż oczywiście było to skrajnie nieodpowiedzialne.

 

W wieku 10 lat rozpoczęła się najpiękniejsza znajomość mojego życiu – dostałam Spike’a, uroczego, kremowego Goldena, który w zamyśle mojej rodziny miał pomóc mi w nabraniu pewności siebie, a ostatecznie stał się moim przyjacielem.

 

Przez niemal 12 lat Spike był członkiem mojej rodziny i najwspanialszym kompanem, jakiego mogłabym sobie wymarzyć. To właśnie podczas jego choroby uświadomiłam sobie, że chciałabym pomagać zwierzętom.

 

Kiedy zostałam przyjęta do Fundacji, poczułam wielką radość. Szybko zostałam domem tymczasowym dla Cezara, który został u mnie na zawsze.

 

Moje marzenie? Nie będę oryginalna. Jak najwięcej kochających domów dla naszych podopiecznych i jak najmniej psów w schroniskach i na łańcuchach.

Małgorzata IZBRANDT – opiekunka goldenki CZIKI  i goldena KAJA

W wieku 13 lat spełniło się moje największe marzenie. Nasza rodzina powiększyła się o pierwszego psa – Toffi (posokowiec bawarski). Przez kolejne 11 lat towarzyszyła nam we wszystkim. Kiedy odeszła po krótkiej, lecz bardzo ciężkiej chorobie długo nie mogliśmy dojść do siebie.

 

Po dłuższym czasie zapadła decyzja aby zapełnić trochę tę pustkę i wtedy pojawiła się Zefira (gończy polski). Z perspektywy czasu jestem w stanie przyznać się przed sobą i innymi, że „ dziewczyna” dała nam trochę w kość ;)… Praca nad obrona zasobów oraz innymi problemami, które pojawiały się na bieżąco była długa, mozolna ale w końcu przyniosła efekty. Kiedy w 2018 roku przeszła za tęczowy most z powodu choroby nowotworowej, nie byłam pewna czy podołam w opiece i wychowaniu kolejnego psa. Jednak miłość do psów była tak duża, że wraz z partnerem Mateuszem uznaliśmy, że jest to odpowiedni moment aby pies pojawił się w naszym życiu. I tym sposobem zostaliśmy opiekunami Cziki.

 

Decyzja o dołączeniu do grona dziewczyn z Fundacji Warta Goldena to był impuls, którego nie żałuje.  Fundacja dała mi dużo więcej niż ja mogłabym kiedykolwiek jej dać. Nasza dotychczas 3 osobowa rodzina ( ja + Mateusz+ Czika) powiększyła się o 14 letniego Warciaka Kaja, który codziennie wywołuje uśmiech na naszych twarzach.

 

DZIAŁ OPIEKI POADOPCYJNEJ

Beata GRUDNOWSKA – opiekunka goldena JACKA i goldenki MAŁEJ MI za TM

Było piękne jesienne przedpołudnie. Od rana towarzyszyły mi sprzeczne emocje; z jednej strony obawa, z drugiej natomiast ogromne podekscytowanie. Nie mogłam się wręcz doczekać wyjazdu. Tak naprawdę, to emocje te towarzyszyły mi od momentu, gdy dwa dni wcześniej odebrałam telefon z Fundacji Warta Goldena i usłyszałam, że JEST, że na mnie czeka! Wsiadłam więc do samochodu i pojechałam… na spotkanie z nią – Małą Mi.

Gdy ją po raz pierwszy zobaczyłam – wcześniejszy niepokój zastąpiła jedna wielka radość.

 

Powitała mnie tak, jakbym była jej długo niewidzianą znajomą. Całą sobą mówiła: „No wreszcie jesteś!” To było takie naturalnie piękne – spotkanie, którego nigdy nie zapomnę. Od tej pory jest ze mną praktycznie wszędzie. To ona skrystalizowała moje pojęcie psa idealnego, a także rasy, która doskonale odpowiada moim potrzebom oraz mojemu usposobieniu. To dzięki niej poznałam wiele wspaniałych osób. I to ona zaprowadziła mnie tu, gdzie teraz jestem.

 

Pracując na co dzień z dziećmi i młodzieżą głęboko wierzę w to, iż od właściwej edukacji młodego pokolenia w dużej mierze zależy też odpowiednie traktowanie wszystkich istot żyjących – zarówno teraz, jak i w przyszłości. Aby jednak móc przekazywać wiedzę, sama postanowiłam ją najpierw zdobyć; stąd ukończone kursy, przeczytane książki, czasopisma, rozmowy przeprowadzone z autorytetami w dziedzinie kynologii. Nieustanne pogłębianie wiedzy z tego obszaru jest dla mnie zupełnie naturalne. Rozwijanie pasji w połączeniu z możliwością pomocy nadaje życiu kierunek, wzmaga poczucie sensu.

 

Pies obdarza nas bezwarunkową miłością. Cieszę się, że znalazłam właściwy dla siebie sposób, aby z wdzięcznością nieść im bezinteresowną pomoc.

 

 

Paula DUBIN – opiekunka goldena DEXTERA

Odkąd pamiętam, zawsze chciałam mieć psa, ale również odkąd pamiętam, psów się bałam. Taki dziwny paradoks i rozerwanie między chęcią przeżycia tej niesamowitej więzi z futrzatym przyjacielem, a nieufnością. Mój lęk przed psami utrzymywał się tylko, gdy psy na mnie szczekały lub skakały, kiedy się uspokajały (lub spokojne były od początku) lęk przeradzał się w ciekawość i chęć nawiązania kontaktu. Chociaż przyznam szczerze, że nie byłam wtedy typową psiarą co chciała głaskać każdego pieska.

 

Wszystko zmieniło się gdy nadeszła pandemia. W końcu, razem z narzeczonym, doszliśmy do wniosku, że lepszego momentu na psiaka nie będzie (praca zdalna = mnóstwo czasu dla nowego członka rodziny). Tak więc w czerwcu 2020 roku pojawił się u nas słodki, 3 miesięczny Dexter. I to był ten moment gdy oszalałam i zakochałam się po uszy! Pamiętam, że pierwsze spacery bywały dla mnie trudne, bo bałam się innych, dorosłych psów spuszczonych ze smyczy, ale bardzo szybko mi to minęło i do tej pory moja rodzina nie może wyjść z podziwu jakim cudem ja, ta bojąca się, chodzi na spacer i wita się z rottweilerem sąsiada. Do tego śmieją się ze mnie, że totalnie mi się w głowie przewróciło, bo poza Dexterem świata nie widzę, a spacery ze mną to tylko słuchanie moich zachwytów nad pieskami.

 

Dexter to pierwszy pies zarówno dla mnie, jak i dla mojego narzeczonego, więc gdy tylko podjęliśmy decyzję o posiadaniu psa, od razu zaczęłam szukać informacji i grup o goldenach na facebooku. Tym sposobem natknęłam się na Fundację Warta Goldena. Po ponad roku śledzenia poczynań fundacji i wspierania jej finansowo i rzeczowo, zobaczyłam post mówiący o poszukiwaniu wolontariuszy i nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Jestem pełna podziwu dla pracy wszystkich członków Fundacji i przeogromnie cieszę się, że mogę stać się jej częścią.

 

 

 

Marta KOMADOWSKA – opiekunka goldenki AJRY za TM

„To tylko pies,
tak mówisz, tylko pies…
A ja ci powiem,
Że pies to czasem więcej jest niż człowiek
On nie ma duszy, mówisz…
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie
A kiedy się pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba
To niedaleko pies wyrusza
Przecież przy tobie jest psie niebo
Z tobą zostaje jego dusza.”

Barbara Borzymowska

To właśnie myśl o bliskości mojej ukochanej psiej duszy pomaga mi ruszyć i iść na przód. W kwietniu 2021 roku, straciłam swoją najlepszą i najważniejszą  Przyjaciółkę. Jaka była  Ajruszka? Ajra była wspaniała, każdego dnia wypełniała mnie optymizmem i otuchą i przekazywała niewyczerpalne pokłady bezwarunkowej miłości. Dzięki Niej codzienność była dużo łatwiejsza, a ten Jej merdający ogon.. Dokładnie jak w wierszu. Jak huśtawka!

 

I tak jak Ona kiedyś ciekawa każdego ptaszka, chętna do powąchania każdego kwiatka, zerwania z drzewa rosnącego jabłka czy otwarta na zabawy  listkiem, tak dziś ja widzę Ją w tym ptaszku, kwiatku jabłku czy listku.

 

Ajra trafiła do mnie, jako szczeniaczek, gdy miałam już wspaniałego kundelka, Puntusia. Pamiętam jak wiele się od Niego nauczyła, jakimi wspaniałymi kumplami byli. Początkowo Ajruszka jako szczeniak mniejsza, szybko przerosła Puntego, w zabawach często, nie zdając sobie sprawy, że już nie jest malutką, puszystą kulką. Po niespełna dwóch latach naszego wspaniałego przyjacielskiego trójkącika, Punto odszedł, a część pustki po Nim wypełniła Ajra. Teraz oboje są w mojej pamięci.

 

Zwierzaki są mi bliskie od dziecka. Jako dziewczynka miałam kilka papużek, rybek, kotka, świnkę morską, a kiedyś nawet gołębia, który przez chwilę, zadomowił się na balkonie. Byłam taka dumna, że akurat na moim!

 

Na stronę Fundacji trafiłam już po odejściu Ajry, trochę z potrzebą robienia czegoś dobrego dla tych cudownych towarzyszy życia, ale też w poszukiwaniu ich bliskości. Ogłoszenie o zapotrzebowaniu na wolontariuszy dodało mi nadziei, że jest to realne!

Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny. I ja w to wierzę!

 

Aleksandra GRZYWACZ – opiekunka 

Ewelina DZIAŁEK – opiekunka goldenek 

 

DZIAŁ MARKETINGU

Marta BOBER – opiekunka goldenki ZIRY oraz goldenów PEPE i NIKO

Od zawsze byłam miłośniczką zwierząt, nie potrafiłam przejść obojętnie koło zwierzęcia w potrzebie. Wychowywałam się wśród psów, szczególnie owczarków niemieckich, które do dzisiaj są ukochaną rasą moich rodziców. Wspólnie z mężem zapragnęliśmy mieć swojego psa. Szukając przyjaciela do adopcji natknęłam się na fundację pomagającą psom rasy Golden Retriever. Tak trafiła do nas pierwsza sunia o imieniu Szama. Była cudownym psem, przyjacielem, opiekunką dla naszej małej wówczas córki, niestety los chciał, że chłoniak zabrał ją nam w wieku zaledwie 5 lat.

 

W międzyczasie byliśmy również domem tymczasowym. Po jakimś czasie zaadoptowaliśmy kolejną sunię. Fundacja Warta Goldena dała nam pod opiekę Zirę, miesiąc później był z nami kolejny psiak Peper. Oboje mają dzisiaj po 8 lat i cieszą się wspaniałym zdrowiem. W międzyczasie mieliśmy pod swoją opieką jako dom tymczasowy Szmaragda i jako dom adopcyjny seniora Morfeusza. Morfeusza nie ma już z nami, ale udało nam się podarować mu 2 lata cudownego życia. W tym roku dołączył do nas Niko, 3 letni kochany łobuziak, który z automatu wkleił się w nasz rodzinny obrazek. Każde z nich jest troszkę inne, każde na swój sposób zakręcone, każde wymaga innej uwagi i pracy w innych obszarach, ale każde z nich jest ogromną radością i częścią naszych serc.

 

Nie wyobrażamy sobie już życia bez tych pięknych Złotych Mordek, które tak bardzo kochają. Goldeny mają tą zaletę, że łatwo się dogadują z innymi psami co jest idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy pragną adoptować więcej psów, mają już rezydentów, inne zwierzaki lub wielu znajomych, którzy również posiadają swoich czworonożnych przyjaciół. Adoptowanie psa to odpowiedzialność, ale jego wdzięczność, oddanie i wielkie zaufanie są najlepszą nagrodą dla przyszłych opiekunów.

 

Z fundacją Warta Goldena jestem związana od 2017 roku jako dom adopcyjny, w październiku 2022 roku dołączyłam do działu marketingu, aby móc wspierać swoje koleżanki i kolegów we wspólnych działaniach mających na celu budowanie świadomości, rozpoznawalności fundacji. Promocja idąca w parze z zaufaniem i lojalnością naszych fundacyjnych przyjaciół przynosi wiele korzyści, które mają realny wpływ na podnoszenie naszych możliwości, rozwoju i pomocy jeszcze większej ilości Goldenów w potrzebie. Stay Tuned!

 

Karolina DEPTA – opiekunka kundelki LILKI

Miłość do psów jest we mnie od zawsze i na zawsze we mnie pozostanie. Każdy mój psi towarzysz był kundelkiem i o każdego długo musiałam walczyć. Najtrudniej oczywiście było w dzieciństwie, gdy decyzja o przygarnięciu czworonożnego przyjaciela nie zależała ode mnie.

 

Ale dzieci są sprytne, więc jako 7-letnia dziewczynka wymyśliłam, że gdy psa podaruje mi sam Święty Mikołaj, to przecież rodzice na pewno się zgodzą, by z nami pozostał! I tak w naszym domu pojawił się energiczny rudzielec – Nela. Wprawdzie trochę za wcześnie, by zwalić całą winę na Mikołaja, ale na szczęście na tyle skradła serca domowników, że dożyła z nami pięknej psiej starości.

 

Kolejne wyzwanie pojawiło się, gdy Nela została mamą. I znowu walka – jak przekonać wszystkich, że dwa psy w domu to wcale nie tak dużo… Myślę, że udało się nie dzięki argumentom – które wciąż uważam, że były bardzo przekonujące – ale dzięki mojemu uporowi. Pusia została z nami przy boku swojej psiej mamy. Ciężko było się z nimi rozstawać, gdy wyjeżdżałam na studia, ale jeszcze ciężej pożegnać je na zawsze, gdy przeszły za tęczowy most.

 

Niedługo po tym kolejny raz wyprosiłam psa, już teraz takiego prawdziwie mojego – Lilkę. Nie tylko zapełniła moją pustkę po stracie wieloletnich psich przyjaciół, ale również skłoniła rodziców do ponownego otwarcia serc na psią miłość. I tak idąc za moim przykładem, niedługo potem przygarnęli Lolę. Dziewczyny uwielbiają wspólne zabawy i cieszą się z każdego spotkania. Kolejny sukces!

 

Chyba jest już jasne dlaczego dołączyłam do Fundacji. Chcę dalej walczyć o kolejne, szczęśliwe psie istnienia u boku kochających opiekunów.

 

Natalia OBCZYŃSKA – opiekunka goldenki ORI za TM

Od małego pałałam miłością do wszelkiego rodzaju zwierząt. W ulewny dzień droga do przedszkola, oddalonego kilka przecznic od domu, potrafiła trwać 2 godziny, bo trzeba było przenieść wszystkie dżdżownice z chodnika na trawnik.

 

W trakcie moich dziecięcych lat udało mi się namówić rodziców na wiele zwierząt  – od rybek, przez chomika, świnkę morską, aż po koty… jedynie pies wciąż pozostawał w strefie marzeń. W końcu, po kilku latach nieustannych błagań, dziesiątce listów wysłanych do Świętego Mikołaja i setce laurek, w moim życiu pojawiła się goldenka Ori.

 

Nieograniczone pokłady miłości, przyjaźń i radość, którą wniosła w moje życie Ori jest nie do opisania. Myślę, że każdy właściciel czworonoga doskonale zna to uczucie. Przeżyłyśmy razem 9 cudownych lat – pełnych wspólnych przygód, podróży i prawdziwego szczęścia. Ori była okazem zdrowia aż do lipca 2020 roku, kiedy wykryto u niej nowotwór. Ze wszystkich sił próbowałam ją uratować, jednak choroba była silniejsza. Moja najlepsza przyjaciółka odeszła w styczniu 2021 roku.

 

Fundacja pomaga mi radzić sobie z tęsknotą i bólem w sercu, które pozostały po stracie bratniej duszy. Moje przeżycia i walka z chorobą Ori są motywacją do pomocy psom w potrzebie. W ten sposób, chociaż w małym stopniu, mogę się odwdzięczyć za miłość, którą od niej otrzymałam.

 

 

Nicole WOCHNIK – opiekunka goldenów KOKOSA i BATIEGO

Miłość do psów trwa we mnie od zawsze, mimo to całe dzieciństwo spędziłam bez pupila obok.
Po 20 latach życia  zostałam dumną posiadaczką pierwszego psa, goldena Kokosa, wspaniałego i wyjątkowego pod każdym względem psa, który odmienił moje życie, zmienił moje podejście do życia, narodził pasję do samodoskonalenia się, zweryfikował moją odpowiedzialność i organizację życiową – pokazał mi co to prawdziwe poświęcenie oraz ile radości i satysfakcji może przynieść. Kokos zaszczepił we mnie jeszcze większe zamiłowanie do zwierząt, a pomoc w fundacji uświadomiła, że życie z jednym psem jest świetne, ale z dwoma – niesamowite i nie do opisania.
Po 2,5 roku naszej Kokosowej przygody trafił pod nasz dach kolejny wspaniały pies. Niesamowicie mądry, żarłoczny i kochający wszystko dookoła – Warciak Bati – najlepszy przyjaciel Kokosa i największy pieszczoch w rodzinie. Teraz przez życie idziemy we czwórkę.

Joanna PIETRYKA – opiekunka goldenki SONI za TM

Mówią, że pies upodabnia się do właściciela, a może to właściciel upodabnia się do psa. Ja myślę, że w tych przeobrażeniach jest coś więcej. Według mnie, palce w tym macza Przeznaczenie. To ono skrzyżowało moje ścieżki z Fundacją Wartą Goldena w 2016 roku. Musiałam doświadczyć życia z psami i bez nich, by być gotową na Nią. Ona musiała przeżyć 9 mniej przyjemnych lat, które ukształtowały ją w taki sposób, by móc zamienić moje życie w szczere złoto.

 

W moim domu prawie zawsze były psy. Były one dla mnie wyjątkowe i zajmowały ogromną część mojego serca. Jednak od dziecka marzyłam skrycie o tym by, mieć „tego” psa z niedzielnych filmów familijnych. Rudego, z długą sierścią, najmądrzejszego na świecie (przynajmniej tak wtedy myślałam – o święta naiwności). Ja po prostu, od maleńkości, czułam, że goldeny są takie, jak ja – wieczne dzieci z nadmiarem energii, przyciągające mnóstwo przygód. Z czasem pragnienie posiadania goldena zeszło na drugi plan, bo przecież żeby mieć dużego psa trzeba mieć odpowiednie warunki. Trzeba się nim odpowiednio zajmować, a w ogóle to najlepiej nie pracować. Zawsze jednak w głębi duszy tęskniłam i czekałam.

 

Myśl o adopcji goldena to był impuls. Jakbym czuła, że Ona już na mnie czeka.

Licząc w ludzkich latach, to byłyśmy razem niespełna 4. W moim odczuciu – byłyśmy razem całe życie. Obie musiałyśmy wiele przejść zanim się spotkałyśmy. I niech mi ktoś powie, że przeznaczenie można oszukać. Ktoś próbował je oszukać przez 9 lat życia Soni z dala ode mnie. Ludzie mówiący, że duży pies musi mieć duży ogród, też próbowali je oszukać. I jak się te oszustwa skończyły? Najwspanialszą relacją na świecie!

 

 

Po odejściu Soni nie mogłam nawet myśleć o innym goldenie. Po drodze miałam jeszcze schroniskową seniorkę, ale goldeny ciągle były bliskie memu sercu. Do tego, już chyba zawsze, będę czuła ogromną wdzięczność fundacji za Nią. Dlatego trafiłam tu, jako wolontariusz, by pomagać innym zagubionym połówkom odnaleźć się w tym świecie. Wierzę, że historii takich, jak moja i tej szalonej seniorki, jest dużo więcej. A ja chcę pomagać w pisaniu kolejnych.

 

 

Gabriela GAJEK – opiekunka goldenopodobnego OBIEGO

Zawsze wiedziałam, że gdy będę mieć własne mieszkanie będzie w nim miejsce dla psa. Wiedziałam też że ze względu na moja prace i niemożność pracy zdalnej, musi być to pies starszy, który poczeka na mnie gdy ja będę w labolatorium.

I tak, w dniu moich urodzin, na stronie Fundacji pokazało mi się Jego zdjęcie. Siedział na przystanku a podpis pod zdjęciem głosił „Obiś czeka na swojego człowieka”. I wtedy już wiedziałam że to „ten Jedyny”. Obiś nie jest typowym starszym psiakiem, mimo prawie 12 lat, ma w sobie tyle siły i energii ze pozazdrościł by mu ich niejeden szczeniak. A ja, uwielbiam gdy uśmiecha się, patrzy na mnie tymi wielkimi czarnymi oczami i wie że znalazł swój dom na zawsze.

Po kilku miesiącach od adopcji postanowiłam pomóc Fundacji w szerzeniu dobra, którego ja zaznałam i zgłosiłam się do działu Marketingu.

Aleksandra SMÓŁKA – opiekunka goldena MONTIEGO

Zawsze marzyłam o goldenie, ale dopiero wyprowadzka na swoje pozwoliła mi je spełnić.

 

Fundację Warta Goldena obserwowałam od dawna, a gdy w naszym domu pojawił się golden Monti, coraz bardziej przyglądałam się jej działaniom i zafascynowana działaniami Warty zdecydowałam się zostać jej częścią.

 

Od tego czasu jestem dumną członkinią działu marketingu.