Psem, który trafił pod skrzydła fundacji jako urodzony w 2001 (co czyni go nastarszym)  był MAKSIO. Prawdopodobnie tak było, bo większość wieku psów jest określana orientacyjnie przez weterynarzy, gdyż trafiają do nas ze schronisk, są porzucone i nie mają nawet książeczki zdrowia. Niestety Maksio już odszedł za Tęczowy Most. Chciałabym opowiedzieć o tych „seniorach”, którzy cały czas są razem z nami.

 

Pierwszego już poznaliście, to pierwszy Warciak SUNNY, który 4 lutego obchodził swoje 16. urodziny!

Kolejnym „starszakiem” jest AMAR (odszedł 12-05 za TM), którego też większość z Was mogła poznać, bo Małgorzata Opłatkowska często wstawia zdjęcia Amarka i informuje nas o jego zdrowotnych problemach.
Amar nie jest goldenem, ale na pewno zasługiwał na naszą pomoc. Trafił do nas prosto z łańcucha w tragicznym stanie: żył w fatalnych warunkach, miał krowi łańcuch na szyi, nie miał budy, karmiony był suchym chlebem bez wody, miał zaropiałe oczy, z łap sączyła się ropa, był zapchlony.

TOZ powiedział nam, że pies ma 11 lat, jednak weterynarz ocenił go na raczej 7-8 lat. I sądzę, że tak było, bo Amar jest wielkim psem i teraz musiałby mieć już 17 lat, a w to wątpię. Myślę, że ma teraz raczej 14. Tak czy siak jest seniorem i jest to pies wyjątkowej urody, a Gosia otoczyła go opieką i okazała mu wielkie serce.

 

Kolejna seniorka to ADA urodzona w 2004 roku. Sunia trafiła do schroniska, gdyż się błąkała. Właściciel został znaleziony, ale nie chciał jej odebrać, więc Ada trafiła pod naszą opiekę. Miała już wtedy 12 lat, ale … została pokochana i żyje sobie spokojnie z opiekunką Iwoną, która nas informowała w grudniu ur., że sunia ma się świetnie, mieszka teraz w domu w lesie nad stawem, kocha kaczki i wszystkie ptaki. Ada żyje razem z innymi dwoma pieskami, które dotrzymują jej towarzystwa.

 

Historia kolejnego psa jest bardzo zawiła. Pies dostał imię BIAŁY (odszedł 22.03 za TM), choć wcale biały nie był. Nie był także goldenem, miał oczy husky, był dość niski. Ten pies właściwie nie był pod naszą opieką, ale bardzo chcieliśmy mu pomóc w znalezieniu domu. I udało nam się, Biały pojechał do ludzi, którzy go pokochali całym sercem. Niestety okazało się, że pies bardzo się roztył i opiekunowie nie byli tym faktem zaniepokojeni. Biały musiał wrócić z powrotem do swojego opiekuna i okazało się, że ma niedoczynność tarczycy. Historia tego psa spowodowała wielkie nieporozumienia i waśnie. To ta najgorsza strona pracy w fundacji, nie zawsze jesteśmy jednomyślni, za to bardzo szybko krytykujemy innych. Wyciągnęliśmy wnioski z tej skomplikowanej sprawy.

 

 

DORA to sunia urodzona w 2005 roku, która trafiła na obserwację po tym jak ugryzła dziecko, właściciele postanowili się jej pozbyć. Postanowiliśmy pomóc, ale była to bardzo ciężka droga. Dora niestety kłapała zębami na prawo i lewo i czasami kończyło się to ugryzieniem. Osoba, która ją adoptowała bardzo ciężko z nią pracowała, jednak Dora nie potrafiła sobie poradzić sama ze sobą. Trafiła w końcu do domu, gdzie wrócił Biały i żyją tam sobie spokojnie do dziś.

 

Trafiła do nas jako pięciolatka, została znaleziona w bardzo ciężkim stanie, z ogromną raną na szyi – początkowo miała na imię Bella, lecz szybko stała się POLĄ. Jest wspaniałym psem, łagodna, delikatna, super goldenka. Bardzo szybko zainteresowała się nią Marzanna i otoczyła ją troskliwą opieką. Pola od początku na spacerach bardzo się słuchała, nie ciągnęła na smyczy, jest ogólnie bardzo karna i wpatrzona w człowieka. W tym roku POLA ukończy 15 lat. Opiekunka suni pisze nam, że „zdrówko POLI byłoby super, gdyby nie zwyrodnienie kręgosłupa, bardzo ją boli, nóżki tylne trochę słabe, ale jeszcze potrafi się zakręcić i śmigać jak młódka”.

 

CINDY była pierwotnie GOLDI. Jednak zgodnie z rodowodem była Cindy, więc Ewa, do której sunia trafiła na tymczas do Łodzi, starała się przyzwyczajać ją do tego imienia. W końcu nie każdy golden musi mieć na imię Goldi. Cindy trafiła do nas z pseudohodowli, miała wtedy 6 lat, więc chyba właściciel doszedł do wniosku, że goldeny nie są dobrą inwestycją. Została zabrana z koszmarnych warunków, wcześniej 3 razy rodziła, szczepiona była tylko raz, po urodzeniu. Ewa czekała wtedy na inną sunię, ale stwierdziła, że nie wyobraża sobie oddania suni i że absolutnie chce ją adoptować. No i tym sposobem Cindy po dziś dzień mieszka razem z Ewą w Łodzi. W czerwcu będzie obchodzić swoje 14 urodziny.

 

 

GAJA trafiła do nas jako Joga. Odebrana interwencyjnie z drugą goldenką z pseudohodowli. Odebraliśmy ją ze schroniska w Szczecinie. Obie były dzikuskami, bały się ludzi, były wycofane.
Oswajanie ich ze światem nie było proste, nie chciały ufać człowiekowi. Ze schroniska dostaliśmy taki opis Gai: suka rasy Golden retriever, umaszczenie biało – biszkoptowe, wiek ok. 8 lat waga 22,1 kg, wychudzona, zapchlona, w rui, u nasady ogona zapalenie skóry, łojotok, przełysienie, kły starte do połowy długości. Zapalenie dziąseł. Pani Ania, gdy dowiedziała się o suczkach od razu zadeklarowała, ze chce się zaopiekować tą starszą, czyli właśnie Gają. Sunia bardzo szybko poczuła się wspaniale w domu Pani Ani, otworzyła się i okazała się być idealnym psem. W sierpniu Goja będzie świętować 14 urodziny.

 

 

MISHKA urodzona w 2006r, trafiła do nas ze schroniska, choć jej właściciel się odnalazł, to nie oddano jej, bo była w tragicznym stanie i obawiano się, że jej los wcale się nie poprawi. Niestety jej skóra była w fatalnym stanie – nużyca. W niektórych miejscach widać było tylko czarne place skóry, gdzie nie było sierści, a skóra była prawie tak cienka jak kartka papieru, prawdopodobnie to efekt w ogóle nieleczonej tarczycy, co doprowadziło ją do tak bardzo złego stanu. Sunia tak śmierdziała, że została przez właściciela wyprowadzona do garażu. Zębów prawie już nie miała. W kale tasiemiec, nogi tylne szwankowały. Z charakteru Mishka była super uległym psem. Ciągle podawała łapkę i chciała się miziać. Sunia zamieszkała razem z Moniką i Marcinem, jej skóra została wyleczona, była też na kilku zabiegach u dentysty.

 

 

TIMO pojawił się w przychodni weterynaryjnej przyniesiony przez Pana do uśpienia. Jego historia w skrócie jest taka, że mieszkał całe życie w Niemczech ze swoją Panią, która z niewiadomych powodów jakiś czas temu przywiozła go ojcu do Polski i zostawiła. Starszy Pan z psem sobie nie radził i zaniósł go do uśpienia. Zrzekł się praw do psiaka. Głównym powodem uśpienia było krwawienie z odbytu. Timo miał polipy, miał już w Niemczech dwie operacje i pani weterynarz stwierdziła, że trzeciej może nie przeżyć.
Nam się udało, Timo został zoperowany i pomimo swoich 12 lat w momencie adopcji (2018r), znalazł wspaniały dom.

 

 

MEDAL (odszedł 13.04. za TM) został oddany przez właścicielkę, która nie miała już siły się nim opiekować. Miał wtedy już 10 lat. Miał być w świetnym stanie zdrowia, jak na psa w tym wieku, jednak szybko okazało się, że Medal ma w oku czarną plamkę, ocenioną przez weterynarzy na czerniaka. Weterynarz stwierdził, że nie ma sensu ruszać jemu tego oka, gdyż po operacji mogą być od razu przerzuty. W tej chwili Medal już nic nie widzi na to oko, ma problemy z chodzeniem po schodach, ale żyje w szczęściu u Beaty. Mediś jest pogodnym, szczęśliwym psim seniorem. Spokojnym, kochanym, rozpuszczonym do granic możliwości. Najedzonym, miejącym swoje ulubione smakołyki i jedzenie. Dużo śpi, wychodzi na spacery wtedy kiedy chce, nikt go do niczego nie zmusza.

 

Autor: Warna Strzelecka

Przypis od Fundacji: W czasie jaki upłynął od napisania tekstu przez Warnę do jego publikacji niestety pożgnaliśmy aż 3 psiaki z grona najstarszych żyjących Warciaków – Biały, Medal i Amar biegają już za Tęczowym Mostem [*].