Nie możemy w to uwierzyć, chce nam się płakać z radości… NASZ MAJLUTEK MA DOM!!! 

Majlo to psiak, który trafił do nas pod koniec 2016 roku. Miał wtedy 2 lata.
Od początku wiedzieliśmy, że praca z nim będzie wyzwaniem oraz znalezienie dla niego domu również.
Majlo od początku ostrzegał innych, aby się nie zbliżali, warknięciami oraz, w najgorszym wypadku, ugryzieniem. Dodatkowo problemy z dysplazją i bólem, który na pewno w pewnych sytuacjach odczuwał, nie pomagały przy socjalizacji i oswajaniu Majla z dotykiem, człowiekiem, czy pielęgnacją.

Majlo trafił do hoteliku na nieco ponad rok, następnie Jarek z Beatą zgodzili się mu pomóc i przyjąć chłopaka pod swój dach, dając mu dom tymczasowy.
Z tego miejsca, od razu, pragniemy gorąco podziękować Jarkowi i Beacie za pracę, którą włożyli w wychowanie Majlutka!
Majlo nie od razu dał się „oswoić”, wcale nie było tak łatwo.
Jednak upór, chęć pomocy i wielka miłość bijąca z ich serc sprawiła, że Majlo zaczął się otwierać i komunikować z nimi. Dzięki wzajemnej komunikacji możliwe było wypracowanie z chłopakiem pewnych schematów – możliwe było nawet wytarcie łap po spacerze, co wcześniej było wręcz niemożliwe.
Jarku, Beato, jesteście niesamowici – czapki z głów i chapeau bas!
Nie mamy słów, które opisałyby naszą wdzięczność za Waszą pomoc. Po prostu, z całego serca, dziękujemy 

W życiu Majlo pojawiła się Ania.
I to właśnie Ania przygarnęła Majlutka, i pokochała ze wszystkimi jego wadami, i zaletami.
Za to teraz możemy świadomie napisać, że tak – Majlo ma dom! Najlepszy dom, jaki mogliśmy sobie wymarzyć. Dom świadomy pracy, która spoczywa teraz na Ani barkach, świadomy niebezpieczeństw i przeciwieństw losu.
Anna Anna Ania – dziękujemy za zaufanie, za dostosowanie się do naszych zasad w sprawie Majlo, za odwiedzanie chłopaka X razy w jego domu tymczasowym, za pracę z nim pod okiem behawiorystki oraz pracę z Jarkiem i Beatą, pracę u siebie w domu.
Droga do adopcji była długa, wiemy to, jednak w tym przypadku musieliśmy mieć 100% pewność, że ten dom będzie tym właściwym. Nie chcieliśmy naciskać, nie chcieliśmy wywierać presji nagłej adopcji, decyzji – „będzie, co ma być”, mówiliśmy. I tak się stało… Szczęśliwie się stało!

Tę historię musieliśmy opisać, bo po niej wiemy, że warto walczyć. Walczyć o psa, o jego przyszłość, o jego dobro.

Raz jeszcze dziękujemy – Jarek Pyta i Beata Zamorska 
Dziękujemy Anna Anna Ania i życzymy wspaniałych wspólnych dni